Sezon na białe szaleństwo na stoku trwa w najlepsze. O ile jeszcze nie byliście lub jesteście w trakcie szusowanka na trasach stacji narciarskich w Polsce lub za granicą, to zapewne wielu z Was uda się na nie w najbliższym czasie. Nastrajają do tego nie tylko bardzo dobre warunki narciarskie, ale również czas – ferie zimowe trwają w najlepsze. Czy może być lepsza okazja by udać się całą rodziną na wspólny wyjazd?
Zanim jednak wybierzecie ośrodek narciarski i zapakujecie sprzęt do bagażnika, warto zwrócić uwagę, czy narty lub deska snowboardowa nie potrzebują małego serwisu? Aby zaoszczędzić czas – w końcu środek zimy nie jest najlepszym okresem na oddanie sprzętu w ręce fachowców (kolejki bywają dłuuugie) – oraz pieniądze, możecie wykonać drobne naprawy i konserwację w domu. Wiele czynności nie wymaga tajemnej wiedzy zdobytej po wdrapaniu się na szklaną górę i walce ze smokiem. Niejednokrotnie wystarczy oglądnąć kilka filmów na YouTube lub przeczytać instrukcje (takie jak ta) na blogach czy specjalistycznych forach.
Co więc zrobić by móc cieszyć się sprawnym sprzętem i zaoszczędzić kilkanaście złotych? Przeczytajcie poniższe pięć porad i wcielcie je w życie. Pamiętajcie jednak, że aby niektóre opisane czynności nie zniszczyły Waszego sprzętu, potrzeba odrobiny wprawy. Jeśli obawiacie się, że nie dacie rady, lepiej powierzcie go specjalistom. My uczyliśmy się na używanych nartach i deskach, więc ewentualne uszkodzenia nie uderzałyby tak mocno po kieszeni. Warto więc, jeśli posiadacie stary sprzęt, popróbować swych sił na nim. Niemniej, wierzymy w Was i życzymy powodzenia!
1. Smaruj ślizg
Pisaliśmy już o tym w artykule „Konserwacja ślizgu w 8 krokach.„. Dobrze nasmarowane deska lub narty są szybsze, a jej powierzchnie bardziej odporne na działanie czynników zewnętrznych. Planując dłuższe, kilkudniowe szaleństwo należy smarować ślizg co kilka dni. Pamiętajcie, że nawet krótkie zjazdy ścierają w mniejszym lub większym stopniu warstwę ochronną. Szczególnie jeśli jeździmy po niezbyt dobrej jakości trasach. We wczesnym stadium zaawansowania zimowej aury mogą zdarzyć się jeszcze wystające gdzieniegdzie kamienie czy korzenie.

Jakie są oznaki wskazujące, że czas nasmarować ślizg? Przede wszystkim kiedy widoczne są na nim głębokie rysy. To wydaje się jasne. Jeżdżąc po twardych i ostrych powierzchniach wystawiamy sprzęt na działanie czegoś w rodzaju kilkuset małych noży, które wdzierają się we wnętrze ślizgu. Takie długotrwałe maltretowanie sprzętu może spowodować spustoszenie. Dlatego kiedy tylko zaobserwujcie głębszą rysę, koniecznie pokryjcie ją nowym woskiem. Jeśli jest ona na tyle głęboka, że widoczne są kolejne warstwy deski, użyjcie kofixu. Prawidłowo założona warstwa na „ranę” zabezpieczy ją przed wdzieraniem się wilgoci.
Kolejnym momentem, kiedy deska woła o nasmarowanie jest wyschnięcie smarowania. Charakteryzuje się to zbieleniem warstwy. I nie, nie jest to pożądane zjawisko, które fajnie wygląda. Stary smar musicie zetrzeć, a w jego miejsce nałożyć nowy.
W przypadku, kiedy zapomnieliście o nasmarowaniu deski przed wyjazdem w góry, możecie użyć smarów w tubach. Przypominają one pasty do butów. Z pojemnika wycieka pasta, którą przy pomocy gąbki rozprowadza się po powierzchni ślizgu.
Istnieją też woski w kostkach, które można wcierać w deck na zimno. Są one dosyć często stosowane przez zaawansowanych snowboardzistów. Niektóre kostki można stopić żelazkiem, co jest jeszcze skuteczniejsze w ochronie ślizgu. O kolejnych etapach rozprowadzania wosku pisaliśmy artykule o konserwacji.
2. Transport tylko w osłonie
Jadąc w góry samochodem, deskę umieścicie w specjalnym bagażniku. Ochronicie w ten sposób swój sprzęt przed szkodliwym działaniem zanieczyszczeń unoszących się na drodze. Wszelkie spaliny czy inne brudy wnikają w powierzchnię desek, nart i wiązań powoli je niszcząc. Dodatkowo macie pewność, że kiedy samochód zahaczy o gałąź lub na dach pojazdu spadnie kawałek lodu, to sprzęt bez osłony czy poza bagażnikiem oberwie w pierwszej kolejności.

Transportowanie sprzętu na dachu a nie wewnątrz samochodu ma też inną, według nas ważniejszą zaletę. W czasie nagłego hamowania czy też poślizgu unikniecie sytuacji niczym z filmu „Oszukać przeznaczenie”. Głupio byłoby zginąć przebity kijkami od nart lub stracić głowę po zgilotynowaniu przez deskę. Okrutnie obrzydliwe? Owszem, ale bardzo prawdopodobne. A my nie chcemy stracić swoich Czytelników, więc sami od siebie prosimy: przewoźcie swój sprzęt na zewnątrz samochodu.
Jeśli planujecie przejazd pociągiem lub autobusem, umieścicie narty i deskę w pokrowcu. Unikniecie wszelkich zarysowań i wilgoci, które w pojazdach tego typu lubią się pojawiać. Pamiętajcie również, żeby maksymalnie oddalić swój sprzęt od wszelkich grzejników. Mamy na myśli choćby takie w pociągach, które w zimie jak wiadomo potrafią być rozgrzane niemal do czerwoności. Pomyślcie tylko: skoro grzałka potrafi przetopić podeszwę w bucie, to co zrobi z nawoskowanym ślizgiem? No właśnie!
3. Wysuszcie i umyjcie wszystko
Wiemy, że to wymaga czasu, a sauna i grzaniec tak kuszą. Ale, ale, pod koniec każdego dnia spędzonego na stoku koniecznie wysuszcie sprzęt, a także wiązania i buty. Te ostatnie w szczególności powinny być przez Was dopieszczone, ponieważ to na nie wilgoć działa najszybciej. Żal byłoby wyrzucać całkiem dobre obuwie z powodu zalęgniętej pleśni. A uwierzcie, że tego tak łatwo się nie pozbędziecie. Idealne warunki do schnięcia butów nie panują wbrew pozorom na grzejniku czy kominku. Do wnętrza powinno dostawać się lekko ciepłe powietrze. Można rozważać i dywagować nad plusami i minusami wrzucania do środka grzałek czy umieszczania obuwia na nieco bardziej profesjonalnych suszarkach. Niemniej, jeśli zależy Wam na czasie, możecie skorzystać z tych rozwiązań. Pamiętajcie: mokre obuwie nie jest wcale przyjemne w użytkowaniu, a i jego właściwości mogą się z czasem zmieniać.

A co z mokrymi deckiem i wiązaniami? Je bardzo łatwo wysuszyć. Wystarczy wytrzeć miękką, chłonną ściereczką całą ich powierzchnię. Gdybyście tego nie zrobili, na elementach metalowych mogłaby pojawić się rdza. Ta jak powszechnie wiadomo nie jest niczym dobrym.
Musicie również zwrócić uwagę na wszechobecną w zimie sól. Ta w połączeniu z brudem potrafi siać spustoszenie. Po skończonym sezonie warto rozkręcić całe wiązanie by sprawdzić, czy gdzieś nie zalegają resztki osadu. Ideałem byłoby sprawdzanie tego po zakończeniu dnia jazdy, ale wiemy, że jest to czasochłonne. Warto jednak przedmuchać sprzęt lub wyszczotkować, by przynajmniej w minimalnym stopniu pozbyć się grudek brudu.
4. Regularne serwisowanie
Nie chodzi o to, by kiedy tylko zauważy się drobną rysę na ślizgu, biec do serwisu lub rozpoczynać żmudny proces smarowania go od nowa. Ale jeśli tylko zauważycie, że coś niedobrego stało się z którymkolwiek elementem sprzętu, a sami nie jesteście w stanie prawidłowo zadziałać, powierzcie go specjalistom. Nie ma co się oszukiwać – tylko profesjonalny serwis zadba odpowiednio o narty i deskę czy inne elementy wyposażenia. Oczywiście nie biorę pod uwagę tych, którzy mają w tym zakresie doświadczenie i odpowiednie umiejętności połączone z niezbędnymi narzędziami. Jednak większość z nas nie posiada całego wyposażenia z serwisu.
Deskę i narty najlepiej zanieść do serwisu tuż po zakończonym sezonie. Personel powinien wtedy ocenić ubytki (jeśli takowe powstały), naostrzy krawędzie i posmaruje.

Po sezonie dobrze byłoby też zadbać o buty. Kiedy upewnicie się, że są one całkowicie suche, zwiążcie je w taki sposób, jakby były nałożone na nogę. Unikniecie wtedy ich odkształcenia się. Nie przesadzajcie również ze ściśnięciem. Ważne, by poszczególne części buta nie sterczały w dziwnych kierunkach. Jeśli posiadacie odpowiedni pokrowiec, schowajcie obuwie do niego. Uchronicie wtedy je przed…? Zgadłeś: złowrogą wilgocią!
5. Co z deską w lecie?
Na pewno po skończonym sezonie nie zanoście sprzętu na strych ani do piwnicy. Strych nadaje się tylko do zbierania starych mebli, a piwnica do trzymania wina. Zarówno jedno jak i drugie miejsce z kolei nie sprawi, że deska i narty oraz inne składowe elementy wyposażenia będą się miały wyśmienicie. Na okres letni warto umieścić sprzęt w specjalnych pokrowcach.

Ważne jest, by na powierzchnię decku nie działały żadne siły. Chodzi tutaj o to, by na jego powierzchni nie kłaść żadnych cięższych przedmiotów, a także unikać wygięcia się deski i nart. Po kilku miesiącach spędzonych w takich warunkach może się okazać, że sprzęt będzie do wymiany bo na przykład wykręcił się w dziwnych kierunkach. Sami mieliśmy taką sytuację, kiedy zamawialiśmy narty od jednego ze sprzedawców na Allegro. Po dostarczeniu okazało się, że obie narty są skręcone. Nie było to widoczne kiedy były ze sobą złączone. Jednak po rozdzieleniu i ułożeniu na płasko widoczne było ewidentne odstawanie od podłoża. Niby nic złego się z deckiem nie dzieje. Jednak taka sytuacja wpływa na komfort i przede wszystkim bezpieczeństwo jazdy. Po co szukać adrenaliny w czasie jazdy niepewnym sprzętem, skoro można ją odczuwać podczas po prostu ostrzejszych zjazdów?
Mamy nadzieję, że powyższe wskazówki pomogą Wam zadbać o sprzęt oraz wiązanie i buty. Pamiętajcie, że nawet jeśli za oknem niekoniecznie widać oznaki zimy, to warto wcześniej przygotować sprzęt do sezonu. Po pierwsze ceny w serwisach są jeszcze w miarę przystępne, a po drugie unikniecie przykrych niespodzianek dzień przed wyjazdem na stok.
Dużo tego „Pamiętajcie!” w dzisiejszym artykule. Dlatego nie zaszkodzi go jeszcze trochę nadużyć. PAMIĘTAJCIE o śledzeniu EkstraMisji na Facebooku, Twitterze, Instagramie. Kliknijcie „Lubię to!”, „Obserwuj” czy co tam jeszcze trzeba wcisnąć aby być na bieżąco z nowościami pojawiającymi się na stronie. PAMIĘTAJCIE, że możecie wesprzeć rozwój EkstraMisji stając się Patronem dzięki comiesięcznym, niewielkim datkom. Wejdźcie na Patronite.pl by dowiedzieć się o naszych planach i możliwościach rozwoju EkstraMisji. Z góry dziękujemy za wszelką pomoc!