Tym razem zabieramy Was w podróż po najpiękniejszych wodospadach jakie przyszło nam oglądać i wzdłuż których udało się nam przedreptać będąc w Norwegii. Jeśli tak jak my lubicie obserwować kaskady wody i doświadczać niezwykłej siły przyrody, to odwiedzenie zaprezentowanych poniżej miejsc nie możecie odpuścić.

Rzecz jasna nie są to wszystkie wodospady Norwegii. Będąc w tym kraju ponad dwa miesiące spotykaliśmy je na każdym kroku. W zasadzie trudno doliczyć się dni, kiedy nie widzielśmy jakiegokolwiek wodospadu. Dlatego poniższy spis traktujcie raczej jako podstawową bazę. Podróżując po Norwegii szybko dojdziecie do wniosku, że gdziekolwiek byście nie pojechali, piękne kaskady wody zapewne też tam będą.

Langfossen. Wodospad z widokiem na lodowiec

Pierwsza propozycja i od razu widowisko. To dzieło natury trzeba oglądać nie tylko z parkingu ulokowanego przy drodze E134. Warto wspiąć się nieco wyżej na punkt widokowy znajdujący się przy gładkich skałach, o które rozbijają się wody wodospadu. Nie jest to zbyt długa wędrówka (2 km), choć nie należy też do wyjątkowo prostych. Trzeba wspiąć się 300 metrów, po terenie dosyć mocno wymagającym. Cały szlak przebiega po zalesionym zboczu, pełnym korzeni i kamieni, ale przede wszystkim (po opadach deszczu) grząskim od błota. Być może w cieplejszych miesiącach sytuacja na ścieżce wyglada nieco inaczej. My trafiliśmy niezbyt fortunnie.

Szlak prowadzi nie tylko na punkt widokowy. Można iść dalej w górę i pokonać kolejne 300 metrów przewyższenia by dotrzeć na wypłaszczenie na grzbiecie. Rozciąga się stąd piękny widok na fjord, mgiełkę jaka unosi się ponad rozbryzgującą się wodą oraz na ogromne połacie lodowca Folgefonna. Zresztą widok tego ostatniego cieszy oko przez większą część wędrówki.

JEGO SZEROKOŚĆ, LÅTEFOSSEN

Mijając Langfossen i jadąc drogą E134 dalej na północ trudno przegapić kolejny piękny wodospad. Tym razem okolica jest jeszcze bardziej malownicza. Uwagę skupia kamienny most rozciągnięty ponad wodami spływającego potoku. Ogromna część pojawiających się w tym miejscu turystów czym prędzej schodzi do koryta górskiej rzeki, by móc uchwycić dwie kaskady Latefossen spływające za przeprawą.

Vøringfossen. Spacer nad wodospadem

Czujemy, że im dalej jedziemy tym wodospady są bardziej malownicze, a ich okolice mocniej zapierające dech w piersi.

Vøringfossen zapewnia niezapomniane wrażenia ze względu na platformy widokowe rozlokowane na różnych poziomach rwącej rzeki. Warto wystartować z niższego parkingu, nieco dalej od wodospadu, by przejeść jak najdłuższy odcinek rzeki Bjoreio. Dzięki temu macie pewność, że nie ominie Was żaden ciekawy fragment.

Spojrzenie z platform w dół na pędzące, spienione wody powoduje, że nogi zaczynają lekko dygotać. Spacer wzdłuż ścieżki jest propozycją dla osób które lubią wystawaiać na próbę swoje lęki przestrzeni lub wysokości.

Tvinnevossfjels, czyli ktoś zakręcił kurek

Ten wodospad odwiedziliśmy wieczorem, będąc w trakcie poszukiwania noclegu. Początkowo byliśmy na siebie źli, że zobaczymy go w gorszym świetle. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie.

Po przejściu pola namiotowego, przez które wiedzie ścieżka pod wodospad ukazała się nam wysoka ściana z dwoma niewielkimi strumykami opadającymi po nierównościach skały. Po potężnej ścianie wody, którą widzieliśmy na zdjęciach w Internecie nie było zbytnio śladu. Jedynym dowodem na to, że potrafi być w tym miejscu ogromna ilość przewalającej się wody świadczyły zagłębienia w skałach. Tam utworzyły się większe lub mniejsze kałuże.

Jak się później dowiedzieliśmy, w Norwegii panowała susza i najpewniej to ona spowodowała, że wody w strumieniu było mniej niż zwykle.

Niemniej, warto odwiedzić ten wodospad. Kto wie, być może Wam się uda zobaczyć go w całej okazałości.

Siedem Sióstr

Wodospad Siedmiu Sióstr plasuje się wysoko na liście punktów, które trzeba odwiedzić będąc w Norwegii. I my nie zamierzaliśmy go odpuszczać.

Jednak aby zobaczyć ten wodospad trzeba albo mieć lornetkę o dużym przybliżeniu albo wybrać drogę wodną. Siedem Sióstr znajduje się bowiem około 7 km od miejscowości Geiranger, niemal po środku fjordu o tej samej nazwie.

My wybraliśmy drogę wodną. Jednak jest to droga inwestycja, a my nie lubimy płacić za coś co możemy zapewnić sobie sami. Dlatego w rejs wyruszyliśmy z własnym kajakiem. O tym jak to wyglądało piszemy więcej w artykule poświęconym naszym wycieczkom kajakowym w Norwegii. Link do tekstu zostawiamy TUTAJ.

Siedem Sióstr robi największe wrażenie nie spod samego wodospadu ale z pewnej odległości i najlepiej pod słońce. Wtedy zobaczyć można jak siedem strumieni spada do wód fjordu, tworząc przy tym obłoki unoszące się w powietrzu. Coś pięknego.

Wspomnieliśmy, że można wodospad ten oglądać również przez lornetkę. Miejsce, z którego częściowo widać Siedem Sióstr znajduje się na punkcie widokowym (62.126252, 7.166735) na Drodze Orłów. Platforma mieści się na ostatnim ostrym zakręcie jeśli podjeżdżacie od strony Geiranger (około 7 km od centrum miasteczka). Jednak nawet oglądanie wodospadu przez najmocniejszą lornetkę nie da tyle satysfakcji co podpłyniecie do niego.

Suitor. Głośny zalotnik Sióstr

Na przeciwko wspomnianych wyżej Siedmiu Sióstr znajduje się inny, równie imponujący wodospad. Jego wody głośno wpadają do fjordu rozbryzgując się i tworząc mgiełkę.

Największą atrakcją związaną z obcowaniem z nim jest fakt, że można podpłynąć do niego bardzo blisko. Im mniejsza jest odległość tym mocniejszy staje się podmuch wiatru, który powstaje od różnicy ciśnień. Oczywiście nie należy podpłwać zbyt blisko, gdyż w tym miejscu tworzą się również wiry, a woda jest mocno niespokojna.

Z dostaniem się w okolicę Suitoru jest podobnie jak z Siedmioma Siostrami. Z tą różnicą, że z lądu nie jest możliwe jego oglądanie, gdyż jest schowany za potężną skałą, po drugiej stronie fjordu.

Prysznic pod Kleivafossen

Planując wędrówkę pod lodowiec Briksdalbreen załapiecie się jednocześnie na spacer przy wodospadzie Kleivafossen. Jego wody z hukiem opadają tuż przy ścieżce.

A jeśli lubicie niecodzienne doświadczenia, to ucieszy Was fakt, że przechodząc po mostku w pobliżu Kleivafossen możecie zaliczyć szybki prysznic.

W miejscu spadku potoku wypływającego z lodowca tworzy się wysokie ciśnienie, które wyrzuca w promieniu kilkunastu metrów chmurę wody. Znalezienie się w jej zasięgu to gwarancja mokrych ciuchów. Dlatego warto na trasę wziąć parasol i kurtkę przeciwdeszczową.

Wodospad na Drabinie Trolli

Wrażenie robi również potężna kaskada spływająca głośno po zboczu góry, z przełęczy pomiędzy Bispen a Stigboghtorget, niejednokrotnie zbliżając się do popularnej drogi widokowej, tzw. Drabiny Trolli.

My mieliśmy okazję zjeżdżać ową Drabiną, a ruch był stosunkowo niewielki. Dlatego mogliśmy niejednokrotnie nieco zwolnić lub całkowicie się zatrzymać i przyjrzeć się co ciekawszym fragmentom wodospadu. Widoki wokół zapierają dech w piersi, a spływająca woda tylko wzmaga poczucie mistyczności.

Huldefossen. Wodospad przy pastwisku

Przypadkowo trafiliśmy na Huldefossen będąc w trasie do kolejnych atrakcji Norwegii. Zjazd do niego znajduje się na drodze nr 5 w miejscowości Mo.

Aby się do niego dostać trzeba przejść przez kładkę zawieszoną ponad rzeką Jølstra. Następnie ścieżka prowadzi wzdłuż brzegu, po pastwisku.

Niepozorny wodospad robi wrażenie, gdy podejdzie się do niego nieco bliżej. Woda spływa między drzewami, tworząc cudowną kompozycję.

Kręty Øvstebrufossen

Jadąc drogą nr 15 z zachodu na wschód Norwegii trudno nie zatrzymać się na moment przy kolejnym wartym uwagi wodospadzie.

Øvstebrufossen zadziwia niezwykłym korytem w jakim potężne ilości wody przepłwającej w każdej sekundzie wyrzeźbiły cudne kształty. Nam skojarzyły się od razu z torami bobslejowymi. Z tą różnicą, że zawodników brak. Jest za to groźna rzeka, która pokonuje kolejne metry, lawirując od jednej wyżłobionej skały do drugiej.

Istnieje możliwość przespacerowania się wzdłuż wodospadu. Stworzonymi w pobliżu platformami można zejść kilkanaście metrów niżej i przyjrzeć się sile z jaką spadająca woda każdego dnia, nieustannie rzeźbi w skale coraz to nowe formacje.

Formofossen. Na uboczu drogi

Nieopodal miejscowości Grong, przy drodze E6 znajduje się nasza kolejna propozycja wodospadu, który warto odwiedzić. Dojazd nie jest zbyt problematyczny. Wystarczy zjechać z głównej szosy na drogę nr 74 i po przejechaniu 1200 metrów skręcić w lewo. Po przejechaniu przez tory pojawia się zatoczka, gdzie można zostawić samochód. Wystarczy zejść w kierunku rzeki, by oczom ukazał się cudny widok.

Woda stworzyła w tym miejscu niezwykłą, gładką formację skalną. Szerokie wody górskiego potoku Sandøla spadają nagle w skalnym przewężeniu, z hukiem rozbijając się kilkanaście metrów niżej i ponownie rozlewając w korycie.

My przespacerowaliśmy się wzdłuż potoku. Po kilkudziesięciu metrach trafiliśmy na kładkę, po której można zejść do niżej rozsypanych głazów. Stąd widok na wodospad robi jeszcze większe wrażenie.

Grzmiący potwór Laksforsen

Poruszając się drogą E6 na północ trafiliśmy na potężny wodospad Laksforsen. Szeroka na kilkanaście metrów kaskada nie opada może z wysokiej skały. Jednak ilości wody, które przewalają się w tym miejscu są wręcz niewyobrażalne i trudne do ogarnięcia.

Miejsce to cieszy się najpewniej popularnością wśród wędkarzy. Świadczy o tym ilość informacji o opłatach za połów, prośby o nie zbliżanie się do łowiących osób i reklamy rejsów wędkarskich.

Rzeka Vefsna po przetoczeniu się przez wiry wodne zmienia się w szerokie rozlewisko. Urokowi miejscu dodaje również biały dom ulokowany na wprost wodospadu, na przeciwległym brzegu. Zastanawiamy się, czy właściciele mają problemy z zasypianiem, szczególnie gdy wody w wodospadzie jest sporo, a huk jeszcze większy?

Przypadkowe odkrycie Slettafossen

Na rzece Rauma, której wody suną niespokojnie korytem w pobliżu drogi E136 jest sporo wodospadów. Jednak Slettafossen szczególnie nam się spodobał, ponieważ znajduje się przy miejscu postoju dla podróżnych. gdyby nie plany jakie mieliśmy w dniu pojawienia się na tym parkingu, z pewnością zostalibyśmy tutaj na noc.

Woda przez tysiące lat wyżłobiła piękne kształty w skałach. W miejscu gdzie powstał wodospad Slettafossen rzeka spływa głośno hucząc o skały. Jego moc podziwiać można z kilku platform widokowych rozlokowanych w pobliżu koryta.

My trafiliśmy tam w momencie, gdy było pochmurno, a noc powoli brała górę nad dniem. Bryza unosząca się nad wodospadem, mocząca ciuchy powodowała też, że okolica zmieniała się w tajemniczą krainę. Brakowało tylko trolli.

Mamy nadzieję, że powyższy spis najpiękniejszych według nas wodospadów w Norwegii pomoże Wam w planowaniu własnej trasy. Koniecznie przeczytajcie inne teksty dotyczące miejsc jakie odwiedziliśmy w tym kraju w czasie naszej kilkumiesięcznej wyprawy przez kraje Północy.

Zachęcamy Was również do śledzenia naszych socialów – Facebooka oraz Instagrama. Na bieżąco wrzucamy tam relacje z naszych aktualnych podróży, a także informujemy o nowych artykułach na blogu. Dlatego warto obserwować by załapać się na kolejne warte uwagi treści.

Ponadto zachęcamy Was do wspierania naszej działalności nie tylko lajkami i dobrym słowem w komentarzach, ale także poprzez kupowanie naszych produktów. Wszystkie dostępne ebooki jakie mamy w ofercie znajdziecie w naszym sklepie. Kupując je dokładanie się do paliwa, noclegu lub innych wydatków jakie czekają nas na drodze do pięknych miejsc na świecie. Dziękujemy z góry!