Nie było dla nas wcale oczywiste, że odwiedzimy Gibraltar w czasie naszej podróży przez Europę w 2021 roku. Czytaliśmy wiele sprzecznych informacji podawanych zarówno przez rządowe strony jak i „zwykłych” Kowalskich i Nowaków. Jedni informowali, że nie da się wjechać na ten fragment Wielkiej Brytanii bez negatywnych testów na obecność Covid-19. Inni ogłaszali sukces, kiedy bez problemu przeszli kontrolę na granicy. Jednak jak to zwykle w naszym życiu bywało do tej pory, postanowiliśmy i tym razem na własnej skórze przekonać się ile jest prawdy w przekazach medialnych oraz rządowych i skonfrontować to z rzeczywistością. Wszak gdybyśmy opierali się tylko na informacjach z gazet czy telewizji, początek roku 2021 przesiedzielibyśmy w Polsce bojąc się wyściubić nos za próg domu. Poza tym nie mieliśmy nic do stracenia. Najwyżej nie zostalibyśmy wpuszczeni na teren Wielkiej Brytanii.
Bezpieczne miejsce dla Bombla
Kiedy już wysiedzieliśmy się na plaży nieopodal miasteczka La Linea, wyszukaliśmy parking położony najbliżej granicy hiszpańsko-brytyjskiej. Słyszeliśmy, że służby graniczne na tym przejściu lubią zatrzymywać samochody na „obcych” blachach i przeszukiwać je w celu wyłapania kontrabandy. Nie chcieliśmy ryzykować i narażać się na stres. I tak już sama myśl, że możemy odbić się od bramek kontroli była dla nas mocno stresująca.
Wynaleźliśmy miejsce około 500 metrów od granicy. Bezpłatne, na w miarę ruchliwej drodze, gdzie pojawiała się często policja. Chcieliśmy mieć przynajmniej minimalną pewność, że Bombel będzie bezpieczny gdy my oddamy się wielogodzinnym spacerom po Gibraltarze.
Kontrola graniczna
Zbliżyliśmy się do punktu kontroli. Zobaczyliśmy, jak ludzie z dużym spokojem podchodzą do mundurowych, pokazują dowody i zostają przepuszczeni dalej. Samochody podobnie, choć te spędzają na granicy ciut więcej czasu. Wyjęliśmy swoje dokumenty i udając pewność siebie mignęliśmy nimi przed nosem mundurowego jak robiła to większość przechodzących. Mężczyzna może by i przepuścił nas bez większego zainteresowania, ale ewidentnie orzełek na dowodzie zwrócił jego uwagę. I już myśleliśmy, że zacznie pytać o testy, o cel podróży. Ale nie, nic takiego się nie stało. Oddał nam dokumenty i machnął ręką zezwalając na przejście. Chwile później byliśmy już na Winston Churchill Avenue.
Nie mogąc nadziwić się temu, że udało się nam przekroczyć granicę bez żadnych problemów niemal przeoczyliśmy fakt, że przechodziliśmy przez lotniczy pas startowy, znany każdemu kto choć trochę poczytał o Gibraltarze albo kto odwiedził to miasto. Traf chciał, że akurat nic nie przylatywało ani odlatywało.
Chcieliśmy jak najszybciej dostać się na teren parku ulokowanego na zboczu Upper Rock. Interesowało nas najbardziej zobaczenie małp, o których tyle razy słyszeliśmy. Gibraltar jest wszak jedynym miejscem w Europie, gdzie te zwierzęta żyją wolno. Albo przynajmniej nie są trzymane w klatkach. Ale nim zobaczymy małpy, mieliśmy uskutecznić jeszcze spacer przez miasto.
Upper Rock
Jeśli nie jest się rezydentem Gibraltaru, wstęp na górę kosztuje 13 Funtów albo 14 Euro. W zamian otrzymuje się średnio przydatną mapkę z naniesionymi najważniejszymi atrakcjami oraz papierową opaskę na rękę – kojarzącą się nam z wczasami all inclusive (tylko jakoś drinków nikt nie proponował). Po przekroczeniu bramy można już swobodnie spacerować po całym terenie, choć jeśli chce się wejść na wszystkie atrakcje (bastiony, forty, stanowiska broni przeciwlotniczej) warto wcześniej upewnić się do której są otwarte.
Pierwsze małpy, makaki berberyjskie, dostrzegliśmy w pobliżu Mostu Windsorów, na punkcie widokowym. Niemal nie zwracały na nas uwagi. Byliśmy na trasie sami, więc może małpy były o wiele spokojniejsze. Wcinały porozrzucane ziarna kukurydzy albo iskały się na murku. Mogliśmy zrobić im całą sesję zdjęciową bez obaw, że uciekną.
Jednak jak wspomnieliśmy wcześniej teren parku to nie tylko małpy. To również wiele pozostałości po różnych okresach historii góry. Można tutaj odwiedzić m.in. Baterię O’Hary, kilkanaście stanowisk artylerii przeciwlotniczej, bunkry. Upper Rock jest też niczym ser szwajcarski podziurawiony tunelami. Miały one ułatwiać żołnierzom przedostawanie się z jednego końca góry na drugi, chronić zapasy broni czy umożliwiać przetrwanie kiedy góra była atakowana.
W południowo-wschodniej części góry można również pokonać tzw. Schody Śródziemnomorskie, czyli drabinę kilkuset stopni prowadzących z grzbietu góry niemal do samego morza. My mieliśmy to szczęście, że nimi schodziliśmy. Minęliśmy sporo osób, które podjęły się wspinaczki pod górę. Nie wyglądali na najbardziej wypoczętych. Pokonując tą trasę można podziwiać piękno morza rozciągającego się po horyzont oraz skalną, pionową ścianę Upper Rock. Tutaj podobno można również zaobserwować wiele zwierząt. Nam udało się dostrzec jedynie mewy.
Niedaleko końca schodów mieści się również Jaskinia Gorham. Została wpisana na Listę Dziedzictwa UNESCO ze względu na fakt, że odkryto w niej najświeższe pozostałości po neandertalczykach. Jeśli badania nie kłamią, jaskinia była schronieniem ostatnich ludzi jaskiniowych jakie odkryto do tej pory. Nam w tym dniu nie było dane dotrzeć do niej.
Kiedy pokonaliśmy już schody i dostaliśmy się z powrotem do głównej części parku dotarliśmy do Skywalk, platformy widokowej o przeszklonych barierkach oraz podłodze. Nie było to najbardziej przerażające doświadczenie, ale osobom z lękiem wysokości może zakręcić się w głowie gdy spoglądną wokół siebie.
Obok mieści się również stacja kolejki górskiej, z której można skorzystać by nieco przyspieszyć spacer na górę. Tutaj również ulokowały się kolejne małpy. I podobnie jak poprzednie te nie robiły sobie z nas zbyt wiele. Skubały się wzajemnie, wynajdywały ziarna kukurydzy czy kawałki marchewek.
Musieliśmy nieco przyspieszyć nasz spacer. Robiło się już późno, a mieliśmy zejść niemal ze szczytu góry, przejść miasto i dostać się do Bombla na noc. Gdy byliśmy na dole, większość sklepów i barów była już zamknięta. Gwarna ulica, którą przechodziliśmy w drodze na górę zmieniła se teraz w nieco mniej obleganą. Tu i ówdzie krzątały się osoby sprzątające, czy garstki mieszkańców zmierzających do domów. I my zmierzaliśmy do domu, choć wiedzieliśmy, że nazajutrz wrócimy tu by przespacerować się po pozostałych ciekawych miejscach Gibraltaru. O ile oczywiście nas wpuszczą.
East Side
Drugie podejście do granicy było już mniej stresujące. Tym razem również nie mieliśmy problemu z dostaniem się na teren Gibraltaru. Podobnie jak dzień wcześniej sprawdzono pobieżnie tylko nasze dowody osobiste. Po kilku minutach byliśmy już na drodze na East Side i tamtejsze plaże. Mieści się ich tutaj trzy, z czego największą jest ta położona najbliżej granicy. Dwie pozostałe sprawiają wrażenie, jakby ktoś zagospodarował po sto metrów niewielkich zatoczek i zasypał je pisakiem. My skupiliśmy się na tych mniejszych. I musimy przyznać, że nie można odmówić im uroku. Ich okolice wyglądają, jakby były to odrębne niewielkie wioseczki rybackie przerobione na kurorty. W ich pobliżu znajdują się ciągi domków, z których cześć stanowi zapewne bazę noclegową dla turystów. Kiedy my tam byliśmy, znakomita większość była niezamieszkana.
Plac Europy
Następnie skierowaliśmy się na południe, ku dalszej części wybrzeża. Chcieliśmy w miarę szybko dostać się do Jaskini Gorham o której wspominaliśmy wcześniej. Kusiła nas również latarnia morska oraz punkt obowiązkowy dla najpewniej większości Polaków pojawiających się w tej części Półwyspu Iberyjskiego – pomnik upamiętniający katastrofę w której zginął generał Władysław Sikorski wraz ze swoimi współpracownikami.
Szybko okazało się, że pokonanie pieszo całego wschodniego wybrzeża nie jest możliwe. Na naszej drodze pojawił się tunel o długości kilkuset metrów. Nie mieliśmy ani rowerów, ani tym bardziej samochodu. Dlatego jeśli zamierzacie pokonać tą cześć Gibraltaru, koniecznie zaopatrzcie się w pojazd. W innym wypadku skazani będziecie na okrążenie góry i dostanie się do latarni oraz jaskini od zachodniej strony.
Udało się nam w końcu dostać na najbardziej wysunięty fragment wybrzeża przy okazji podchodząc również w pobliże jaskini. Atrakcja wpisana na Listę UNESCO była już niestety zamknięta, nie było możliwości wejścia na platformę widokową. Pozostało nam oglądnąć ją z daleka. Za to zarówno latarnię jak i pomnik mogliśmy podziwiać już z całkiem bliska, ponieważ obie atrakcje ulokowane są na Placu Europy. W pobliżu znajduje się również jedyny na terenie Gibraltaru meczet, z którego co jakiś czas słychać nawoływanie do modlitwy.
Podejście do latarni morskiej na małą odległość było nie lada zaskoczeniem. Te hiszpańskie często są obwarowane wysokim płotem z drutem kolczastym. Rzadko kiedy mieliśmy okazję oglądać je z odległości mniejszej niż pięćdziesiąt metrów. Gibraltar takich zabezpieczeń nie ma, a niezwykłości miejscu nadaje dodatkowo fakt, że jest to drugi najdalej wysunięty na południe fragment Europy. Dalszy jest jedynie bastion w pobliskiej Tarifie.
West Side
Spacerując po zachodnim wybrzeżu nie trudno odnieść wrażenia, że ta część Gibraltaru została zagospodarowana niemal całkowicie pod zabudowania mieszkalne i hotelarskie, port, mariny czy stocznię. Gdzie by nie spojrzeć wszędzie było widać ciasno przylegające jedna do drugich budynki. Co jakiś czas pomiędzy nimi wyłaniała się jakaś forteczna pozostałość, czy to bateria artylerii czy grube mury bastionów. I wszystko było w jakiś sposób zagospodarowane.
Spacerując czy to po niewielkich plażach Gibraltaru, po parku rozciągającym się niemal z każdej strony Upper Rock, czy wchodząc w ciasne uliczki albo mijając aleje wypełnione samochodami, nie mogliśmy odpędzić od siebie wrażenia, że w tym mieście jest coś co sprawia, że chce się tam kluczyć i poznawać całą okolicę. My spacerowaliśmy po Gibraltarze niecałe dwa dni. I wiemy, że przy najbliższej okazji wrócimy tutaj by poznać kolejne ciekawe miejsca. Polecamy każdemu z Was odwiedzenie tej części Półwyspu Iberyjskiego.
Zachęcamy również do śledzenia naszych podróży na Facebooku oraz Instagramie. To tam pojawiają się najszybciej relacje oraz cała masa zdjęć z interesujących miejsc. Jeśli chcecie wesprzeć nasze podróże, zapraszamy do wejścia w zakładkę „Wsparcie”. Z niej dowiecie się co możecie zrobić. Z góry dziękujemy.
Czy nie da się wejść na skałę za darmo? Jeśli chcę tylko pospacerować, bez wchodzenia do jaskini czy baterii to też jest płatne?
Niestety nie ma możliwości wejścia na górę bez uiszczenia opłaty. Na wszystkich wejściach są budki z pilnującą wejść obsługą.