Pokonywanie wyznaczonej trasy na nogach jest najtańszą formą podróżowania. Na dodatek pozwala zobaczyć to czego nie widać podczas jazdy autobusem czy lotu samolotem. Jednak co zrobić by iść dalej niż zwykle? W tym artykule chcielibyśmy podzielić się swoimi doświadczeniami z wędrowaniem.
Dlaczego nie pieszo?
Nasi przodkowie, nim osiedlili się na stałe i założyli gospodarstwa, prowadzili koczowniczy tryb życia. Nie posiadali samochodów i wszelkie odległości pokonywali o własnych siłach. Dlaczego więc nie wziąć z nich przykładu? Nogi to cudowny element ciała, który pozwoli oszczędnie przemieszczać się z punktu A do B. Prawda jest taka, że prócz butów na których zakup musimy przeznaczyć pewną ilość gotówki na starcie, później nie wydajemy praktycznie nic. Dziś niestety stajemy się coraz bardziej wygodni. A przecież piechur ma tego asa w rękawie, że nie musi martwić się choćby o miejsce parkingowe czy bilet autobusowy.
Buty
Wspomnieliśmy wcześniej o butach, jako elemencie niezbędnym do wędrówek. I to jest niestety prawda. Człowiek pierwotny zawinął nogi skórą mamuta i szedł na polowanie. Jednak miał on zdecydowanie grubszą “podeszwę” na własnych stopach. Jak hobbici:) No i nie musiał chodzić po asfalcie i kostce brukowej, na której ścieralność skóry zdecydowanie się zwiększa. Dlatego najistotniejszą sprawą nim wyjdziecie z domu na dłuższą wędrówkę jest zaopatrzenie się w pewne i w miarę porządne buty.
Na co my postawiliśmy?
Na rynku dostępnych jest wiele różnych marek. Każda prześciga się z inną, a produkty wydają się posiadać coraz to bardziej kosmiczne technologie. Prawda jest jednak taka, że to poprzez własne doświadczenie dowiecie się, która para butów jest najbardziej odpowiednia. Nam górskie wędrówki wydają się wygodniejsze w butach marki Chiruca. Natomiast podczas zwiedzania miast stawiamy na obuwie Skechers. Nie mamy zysku z tego, że polecimy te firmy. Zwyczajnie polecamy to, co uważamy za dobre.
Pierwsza marka oferuje turystyczne (i nie tylko) obuwie z wytrzymałą cholewką i porządną podeszwą. Wszystko spięte jest w interesujący design. Nie są to tanie buty, ale wiemy za co płacimy – za jakość wykonania i wytrzymałość, które są potrzebne w czasie wędrówki po trudnych szlakach.
Markę Skechers polubiliśmy kiedy pojawiła się w jednym ze znanych sklepów z trzema literkami w logo. Naszym zdaniem obuwie oferowane przez tą firmę jest zdecydowanie wygodniejsze od tych, które nosiliśmy do tej pory. I idealnie sprawdza się w czasie zwiedzania miast czy spokojnych spacerów na łonie natury.
Wybór trasy
Wędrówka to też droga, którą trzeba wybrać. Warto przysiąść na chwilę i zaplanować ją jak najlepiej. Na początku zastanówcie się jak daleko i którędy zamierzacie iść. Przy pomocy mapy, wskazówek innych wędrowców, którzy przeszli planowaną trasę, zaleceń zarządców terenu (jak na przykład TPN) czy na podstawie poradników PTTK sprawdźcie przebieg szlaków czy dróg prowadzących do celu. Może się okazać, że na swojej trasie będziecie mieć fragmenty trudniejsze, których przejście wymagać będzie dodatkowego sprzętu czy umiejętności. Przygotowanie się na ewentualne przeszkody pomoże przebrnąć je i wydłużyć wędrówkę bez konieczności odwrotu z wyznaczonej trasy.
W zgodzie ze sobą
Nie przeceniajcie swoich możliwości. Jeśli preferujecie wolniejsze podchodzenie na wzniesienia, nie biegnijcie. Nie ma nic gorszego, niż zajechanie się na którymś etapie podróży. A jeszcze gorzej, jeśli już na starcie dostaje się zadyszki. W jakim stanie dotrzecie do celu, skoro na początku zaczynacie wysiadać? Idźcie swoim tempem i przede wszystkim równomiernie. Swobodnie poruszajcie rękami by zachować rytm i równowagę. Starajcie się maszerować tak, by iść długo i przy tym nie sapać, ani nie wywoływać bólu w klatce piersiowej lub nie łapać skurczów. Zaleca się również oddychanie przez nos. Jednak my mamy dosyć często zatkany nos i oddychanie przez usta jest tą nieprawidłowością, z którą nauczyliśmy się żyć.
W porę
Inną sprawą jest też pora wędrówki. Najlżej maszeruje się nam wczesnym rankiem. Szczególnie w lecie, kiedy temperatura rośnie wraz z mijającymi godzinami. Zauważyliśmy również, że wszelkie burze czy załamania pogody mają miejsce głównie w godzinach popołudniowych (co jest oczywiście zależne od miejsca, w którym się przebywa). Startując o szóstej rano zyskujemy też “więcej dnia” oraz możliwość zorganizowania częstszych postojów.
Zastrzyk energii
Gdzieniegdzie można przeczytać, że należy zjeść porządne śniadanie przed wyjściem. My przez “porządne” rozumiemy cztery bułki z serem, polędwicą i pomidorem z majonezem. Do tego miseczkę płatków owsianych i szklankę soku pomarańczowego. Może jeszcze jakiś batonik. Ale po takim posiłku człowiekowi odechciewa się wychodzić i woli leżakować.
Autorom tej teorii pewnie chodziło o takie, które daje energię na większą część poranka i żeby po prostu nie iść na głodnego. My jednak wolimy nie jeść zbyt dużo zaraz przed wyjściem na trasę. Ograniczamy się do herbaty i jogurtu lub banana oraz kanapki. Nasz posiłek zależy oczywiście od tego czy mamy ograniczony bagaż czy podróżujemy samochodem. Jeśli mamy taką możliwość, staramy się zjeść mało ale treściwie.
Kolejny raz jemy dopiero na trasie, kiedy czujemy, że spada nam energia. Wtedy sięgamy po zabrane ze sobą orzechy, czekoladę lub kabanosy. Całość dopełniamy kubkiem ciepłej herbaty z termosu lub wodą.
Reaguj na teren
Jak iść by nie nadwyrężać naszego ciała? Oczywiście każdy idzie jak mu wygodniej. Jednak istnieją techniki marszu, które rzeczywiście pomagają pokonywać teren skuteczniej. Idąc po pochyłościach skracajcie kroki. Wchodząc pod górę pochylcie tułów do przodu, natomiast schodząc w dół odchylcie do tyłu. Zawsze pewnie i płasko stawiajcie stopy. Starajcie się nie chodzić na palcach. Powoduje to szybsze męczenie się mięśni nóg. Na podejściach i w czasie schodzenia nie lećcie na złamanie karku. Jest to pierwszy stopień do kontuzji zwłaszcza kiedy niesie się plecak.
Wielokrotnie zaznaczaliśmy to w innych artykułach i tu to powtórzymy – na wędrówkach używamy kijków teleskopowych. Ułatwiają one zachowanie równowagi w trudniejszym terenie i wymuszają naprzemienne poruszanie się rąk i nóg przez co stąpa się pewniej po ziemi. Przy schodzeniu w trudniejszym terenie, po ścieżce pełnej kamieni odciążają kolana.
Przerwa na regenerację
Kiedy zarządzamy przerwę na trasie na uzupełnienie życiodajnych zapasów energii, staramy się w miarę możliwości pogodowych również ściągnąć buty lub chociaż poluzować ich sznurowanie. Ma to znaczenie, kiedy idziemy długo, a nie zabraliśmy skarpetek na zmianę. Ściągnięcie butów, to nie tylko polepszenie krążenia w stopach, ale też możliwość wysuszenia skóry i skarpet. Nie ma zbyt wielu przyjemniejszych rzeczy od oparcia się o załadowany plecak, wyciągnięcia swoich stóp z gorących, przepoconych butów i rozłożenia się na ziemi.
Na ból stóp w czasie długiego marszu pomaga rozmasowanie albo włożenie ich do chłodnej wody – potoku lub stawu. A jeszcze fajniej, kiedy w czasie chodzenia w wodzie małe rybki skubią ci palce czy łydki. Prawdziwe fish spa. Dobrze jest też położyć się płasko na ziemi i ułożyć nogi wyżej względem ciała. W tej pozycji nasze kończyny będą rewelacyjnie odpoczywały.
Mamy nadzieję, że ta garść porad przyczyni się do dodatkowej liczby kilometrów czy zwiedzonych atrakcji na waszej trasie. Jeśli macie swoje sposoby na efektywniejsze poruszanie się w terenie, koniecznie napiszcie o nich w komentarzach. Z pewnością przydadzą się one nie tylko nam, ale również czytelnikom-piechurom odwiedzającym EkstraMisję.
Pamiętajcie również o pozostawieniu lajków i udostępnieniu postów na Facebooku i Instagramie. To pozwala nam na poszerzanie grona zainteresowanych naszymi przygodami.
Możecie również wesprzeć EkstraMisję poprzez zakup naszych książek i nie tylko. Dowiedzcie się więcej wchodząc w zakładkę “Wsparcie“. Dzięki z góry!