W ostatni weekend 2018 roku wsiedliśmy do pociągu zaopatrzeni w bilety weekendowe od spółki PKP Intercity. Dzięki temu mogliśmy pozwolić sobie na podroż niemal na drugi koniec Polski bardzo niskim kosztem. Dlaczego by nie wykorzystać tej okazji i nie dojechać do miejsc od dawna obserwowanych i obwąchiwanych? Do Malborka zawsze chcieliśmy pojechać. Czy to będąc akurat w Gdańsku, czy kończąc wyprawę po Green Velo. Jednak zawsze było coś innego do zobaczenia, czas się kończył albo zwyczajnie brakowało motywacji. W końcu jednak postanowiliśmy odwiedzić jeden z bardziej znanych zamków w Polsce.
Weekend w pociągu
Dla niedoinformowanych dodamy, że bilet weekendowy można nabyć przez Internet. Działa od 19.00 w piątek do 6.00 w poniedziałek. Już od 80 złotych można cały koniec tygodnia przeznaczyć na podróże bliskie i dalekie nie martwiąc się o wysokie koszty tej przyjemności. Dla własnego komfortu przed wyjazdem można w kasie biletowej na dworcu lub u konduktora dobrać miejscówkę, by nikt nie zakłócił podróży sapaniem, że zajęliście jego miejsce. Podróż może odbywać się pociągami TLK, IC, EIC lub Pendolino – w przypadku tego ostatniego należy dopłacić każdorazowo 10 zł i jest dostępny tylko w wersji MAX (podobnie jak EIC).
Pierwsze wrażenie
Do Malborka dotarliśmy chwilę po otwarciu kas biletowych zamku. Ten mieści się około 1,5 km od dworca kolejowego i dotarcie na niego nie stanowi problemu. To niewątpliwy plus w czasie tzw. city breaku. Nie trzeba szukać odpowiedniego autobusu komunikacji miejskiej ani kombinować z nawigacjami. Droga do zamku to tak naprawdę jedna ulica. Krzyżacy wiedzieli gdzie zakładać swoją siedzibę.
Po kilkunastu minutach spaceru wchodzimy na niewielki plac przy ulicy Piastowskiej. Kubistyczny budynek z kasami i stoiskiem z suwenirami wydaje się bardzo malutki na tle tego co widzimy naprzeciw niego. Kilka rzędów murów, strzeliste dachy Przedzamcza, Zamku Średniego i Wysokiego z kościołem Maryi Panny na czele. Z jednej ze ścian świątyni spogląda na nas wysoka mozaikowa figura Maryi z Dzieciątkiem – symbol miasta i Zakonu Krzyżackiego. Wow, robi wrażenie. I nie bez przyczyny – jest najwyższa figura Matki Boskiej.
Bilety i zwiedzanie
Czym prędzej kierujemy się do kas by kupić bilet wstępu na teren zamku i wystawy. Trafiliśmy akurat na czas, gdy koszt wejścia jest niższy – do końca marca bilet normalny kosztuje 29,50 zł a ulgowy 9 zł mniej. Im bliżej cieplejszych miesięcy roku, tym cena wzrasta o około 15 zł. Warto więc rozważyć zwiedzanie Zamku w Malborku w zimie.
W kwotę wliczony jest koszt przewodnika albo audioprzewodnika. My wybraliśmy to drugie. Z doświadczenia wiemy jak zazwyczaj wygląda zwiedzanie muzeów w asyście pracowników obiektów. Jest szybko i często niezbyt dokładnie. W czasie zwiedzania Zamku minęło nas kilka wycieczek. I sposób opowiadania o mijanych elementach ekspozycji był daleki od naszego pojęcia ideału. Ucieszyliśmy się, że i tym razem nie daliśmy się wciągnąć w bezsensowną gonitwę przez sale muzeum.
Audioprzewodnik działa na zasadzie namierzania jakiegoś sygnału, być może GPS. Nie trzeba więc wstukiwać za każdym razem kolejnych cyfr by odsłuchać właściwego nagrania. Można spokojnie zawiesić urządzenie na pasku i skupić się na zwiedzaniu.
Oczywiście skłamalibyśmy, gdybyśmy stwierdzili, że nie mieliśmy z nim kłopotu. Kilka razy zdarzyło się nam przypadkiem rozpocząć odłuchiwać kolejne nagranie, gdy zrobiliśmy o jeden krok za dużo i wysłany sygnał dał znak wirtualnemu przewodnikowi, że może kontynuować opowieść. Niemniej, przez większą część wycieczki nie mieliśmy zbyt wielu kłopotów z przewodnikiem.
Samo zwiedzanie według obsługi Zamku zajmuje około 3 godzin (po godzinie 13.00 zwiedzanie z przewodnikiem skraca się o połowę i omija kilka ciekawych miejsc). Ostatnie wejście odbywa się na bodajże pół godziny lub 60 minut przed zamknięciem wystawy. Ale nie ma co się łudzić, że uda się Wam zwiedzić wszystko w tak krótkim okresie czasu. Nam dotarcie do każdego punktu na trasie zwiedzania zajęło około 5 godzin. Pod koniec i tak przyśpieszyliśmy. Gdyby nie fakt, że audioprzewodniki należy oddać do godziny 15.00 z pewnością nie zwrócilibyśmy uwagi na czas zamknięcia wystawy.
Zamek to nie tylko cegły
Nie da się ukryć – Zamek w Malborku to ogromna kupa cegieł. Według jednej z ciekawostek jakie znaleźliśmy na Internecie, z tej ilości budulca jaką przeznaczono na stworzenie ufortyfikowanej siedziby Zakonu stworzono by niewielkie miasto. Jednak kompleks ten to nie tylko mury. To również liczne ciekawostki i tajemnice, których rozwiązanie zajmie pewnie jeszcze trochę czasu. Zamek – pomimo znacznych zniszczeń z czasów II Wojny Światowej – jest jednym z najlepiej zachowanych w Europie. Podobno jest nawet największym na tym świecie. Zasłużył sobie na wpisanie w 1997 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dodatkowo ciągłe renowacje, remonty i tworzenie kolejnych tras zwiedzania przyciąga co roku rzesze turystów. Nas całe szczęście większy tłok ominął. Koniec roku najpewniej nie nastraja do odbycia lekcji historii.
Spacer rozpoczyna się przy Nowej Bramie Przedzamcza z zabudowaniami gospodarczymi w tle. Po przejściu paru kroków dociera się do mostu rozciągniętego nad jedną z fos. Nim wchodzi się na dziedziniec Zamku Średniego. Tutaj można rozglądnąć się nieco po okolicznych zabudowaniach i zachwycić ich ogromem. Zobaczyć można m.in. kościół Najświętszej Marii Panny. Na prawo od bramy wjazdowej mieszczą się również sklepy z pamiątkami i galeryjki z wyrobami z bursztynu. Nieco dalej zobaczyć można posągi Wielkich Mistrzów Zakonu. Nim jednak tam podejdziemy przewodnik radzi, by wejść do wnętrza niewielkimi drzwiami znajdującymi się nieopodal. I żegnamy się z dziedzińcem na kilkadziesiąt minut, by poznać życie i zwyczaje mieszkańców Zamku.
Podczas zwiedzania odwiedzamy infirmerię gdzie znajdowali się chorzy (nie bez powodu klasztor nosił nazwę Zakonu Szpitalników), jadalnię konwentu, kapitularze, skarbiec Zakonny czy ogromną kuchnię gdzie przygotowywano posiłki dla braci. Nie jest niczym nadzwyczajnym fakt, że braciom zakonnym zakazywano spożywać mięsa w piątki. Ciekawostką jest za to sposób jakim mieszkańcy zamku obchodzili go. Często przyrządzano mięso z bobra, ponieważ zwierze to według Krzyżaków było rybą, nie ssakiem (coś na kształt norm UE, gdzie ślimak jest rybą).
Na trasie nie mogło zabraknąć tzw. Letniego Refektarza. Owe pomieszczenie znane jest z racji jednego z niemal udanych zamachów, jakie przeprowadzono na Krzyżaków. Zgodnie z zapisami w kronikach do próby zabicia Wielkiego Mistrza Zakonu miało dojść, kiedy to uczestniczył on w obradach. Plan uknuty przez spiskowców zakładał wystrzelenie kuli z armaty, która miała uszkodzić jedyny podtrzymujący sufit filar. Niestety, kula chybiła wbijając się jedną ze ścian komnaty.
Na pamiątkę tego wydarzenia, które tylko upewniło Zakon w przekonaniu o swoim bezpieczeństwie kazano wmurować pocisk w ścianę na stałe. Ot, pstryczek w nos wszystkim zamachowcom.
Warto zaznaczyć, że prócz doskonałego systemu umocnień i ufortyfikowań, Zamek w Malborku posiadał również inne niezwykłe cechy. Mianowicie wewnątrz funkcjonowało coś na kształt centralnego ogrzewania. Instalacja doprowadzona do niemal każdego ważniejszego pomieszczenia w ogromnym kompleksie sprawiała, że Krzyżacy mieli bardzo komfortowe warunki i mogli przetrwać niejedną srogą zimę. Fragmenty systemu ogrzewania spostrzec można m.in. w Wielkim Refektarzu, gdzie znajduje się także rekonstrukcja fresk z XV w. Malowidła wykończone są złotem co nadaje naściennym obrazom nieco trójwymiarowy charakter.
A jeśli chodzi o wspomniane ogrzewanie, to podobno Wielki Mistrz siadał w jednym konkretnym miejscu sali nie tylko ze względu na to, by widzieć od wejścia wszelkich gości. Towarzystwo kominka za plecami i ciepłe powietrze wydobywające się z otworów w podłodze pozwalały mu wytrwać podczas niekiedy przydługich rozmów.
W środku siedziby Zakonu spostrzec można również średniowieczne oznaczenia ułatwiające trafienie do toalet. Takimi kierunkowskazami były posągi diabełka, którego brody skierowane były w stronę, gdzie wygódka się znajdowała. Ot, mała pomoc dla gości Zakonu.
Czy warto?
Takich ciekawostek jak te wypisane powyżej jest jeszcze sporo. Aby poznać przynajmniej drugie tyle warto przyjechać do Malborka i przespacerować się po Zamku samemu. Jego budowa rozpoczęła się w 1280 roku i zakończyła dopiero w XIV wieku. Od tamtej pory była milczącym świadkiem historii Państwa Zakonnego a później Rzeczpospolitej. Zamek przechodził z rąk do rąk by w 1961 roku stać się siedzibą Muzeum Zamkowego. Przechadzając się wśród murów można dowiedzieć się nie tylko o dawnych jego mieszkańcach, ale o losach Polski.
Tak jak wspomnieliśmy – zwiedzanie w naszym wypadku trwało blisko 5 godzin. Czy można krócej? Oczywiście! My preferujemy powolne przemieszczanie się po muzeach w celu jak najlepszego “wchłonięcia” miejsca. Dodatkowo spacer po takim Zamku daje niebywałą okazję do spędzenia wolnego czasu poza domem w nieco zimniejszych porach roku (w cieplejszych pozwala przetrwać wysoką temperaturę dzięki grubym murom).
Spotkaliśmy się z kilkoma opiniami, że nawet odwiedzając malborski zamek kilkukrotnie, zawsze było coś nowego do odkrycia – a to dodali nową trasę zwiedzania, a to odrestaurowali którąś część całego kompleksu. Warto obserwować te przemiany na własne oczy. Być może pojawi się coś, co zapamięta się na całe życie i z chęcią polecimy to swoim znajomym i rodzinie.
Zwiedzaj z dziećmi
Zwiedzając Zamek Krzyżacki w Malborku warto pamiętać o tym, że istnieje możliwość zwiedzania rodzinnego. Polega na wybraniu opcji audioprzewodnika w której nasz wirtualny przewodnik opowiada pewną historię sprytnie wplatając do niej fakty na temat odwiedzanych miejsc. Jest to niewątpliwie ciekawy sposób na zwiedzanie muzeum ze swoimi pociechami, które jak wiemy nie zawsze są skore do współpracy jeśli chodzi o poznawanie “nudnej” historii. Być może po takim doświadczeniu opowieści na własnej skórze, dziecko zupełnie inaczej odczuje fakt, że przeszło cały Zamek w Malborku? Może nawet zainteresuje się bardziej tematem Krzyżaków? Kto wie? Warto spróbować.
Jeśli zwiedziliście już Zamek Zakonu Krzyżackiego i chcielibyście dodać ważne Waszym zdaniem informacje na jego temat – piszcie. Każdy komentarz ma dla nas ogromne znaczenie, a zawarte w nich ciekawostki postaramy się dorzucić do niniejszego artykułu.
Koniecznie dajcie znać o tym tekście swoim znajomym. Być może zachęcimy ich do odwiedzenia jednego z piękniejszych zamków w Polsce i – kto wie – może zarazimy bakcylem zwiedzania różnych fortyfikacji w kraju i za granicą?
Nie obrazimy się również za like, komentarz i udostępnienie linku do bloga na Facebooku, Instagramie czy Twitterze. Będziemy nawet ogromnie wdzięczni za takie działania. To pozwoli nam na znalezienie nowych Czytelników, którzy podobnie jak my interesują się nie tylko samymi zamkami, ale także szeroko pojętym podróżowaniem. Budujmy wspólnie społeczność amatorów (i profesjonalistów) poznawania ciekawych miejsc na całym świecie.
Będziemy również ogromnie wdzięczni za wsparcie, jakiego nam udzielicie. Więcej informacji znajdziecie w zakładce “Wsparcie“. Za każdą dodatkową złotówkę, którą postanowicie nam przekazać oprawimy w ramkę, by po kilku miesiącach rozbić szybkę i wysypać część kwoty potrzebnej do zorganizowania niezapomnianej wyprawy. Dzięki z góry!
Zamierzamy jakoś niedługo wybrać się do Zamku w Malborku. Na pewno warto go zobaczyć samemu 🙂 Teraz już wiemy, że szykuje się ciekawa wycieczka! 😀
Piękny jest ten zamek i jak mało który w naszym kraju zachowany w dobrym stanie. Jeszcze tam nie byłem na żywo ale z opowiadań znajomych już nie raz słyszałem, że ilość turystów za dnia bywa tak duża iż ledwo da się swobodnie poruszać. Choć na fotkach jest w miarę luźno, może dobra godzina.
Polecamy serdecznie odwiedzenia Malborka. My trafiliśmy akurat na brak tłumów. Byliśmy dosyć wcześnie, zaraz po otwarciu kas. To chyba najlepsza pora, by spokojnie pozwiedzać zamek.