Dwa dni to niby niewiele. Jednak jest to dostatecznie długi czas, by spędzić go w nowym miejscu i poznać przynajmniej częściowo jego atrakcje. Tym razem na małą wycieczkę wybraliśmy się do Torunia by sprawdzić, czy miasto poszczycić się może czymś więcej niż tylko piernikami i Kopernikiem?

Toruń – miasto Kopernika i piernika. I nie tylko…

Jedno z najstarszych miast w Polsce kusiło nas już od pewnego czasu. Jak można przeczytać na Wikipedii, Toruń w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów należał do czwórki największych miast Królestwa Polskiego. To tutaj w 1454 roku, po tym jak w czasie powstania antykrzyżackiego zniszczono zamek, rozpoczęła się polsko-krzyżacka wojna trzynastoletnia, a w 1473 urodził się Mikołaj Kopernik. I nie da się ukryć, że wiele miejsc w Toruniu będzie o tym fakcie swych gości informowało – niemal do znudzenia. Ale o tym później. Od 1997 roku zabudowę Starego i Nowego Miasta, a także ruiny wspomnianego zamku widnieją na liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Nie są to jednak jedyne powody dla których warto do tego niezwykłego miasta przyjechać. My poświęciliśmy zaledwie dwa dni na powierzchowne poznanie Torunia i już wiemy, że z pewnością niejednokrotnie będziemy tam przyjeżdżać.

Kiedy pojechać?

Do Torunia zawitaliśmy, kiedy mieszkaliśmy jeszcze w Krakowie. Zaraz po pracy, we wtorkowy wieczór, o 23:30 wyjechaliśmy PolskimBusem w kierunku Torunia. Na miejscu mieliśmy być chwilę po 7:00 dnia następnego. Dzięki takiemu połączeniu, mogliśmy bez problemu zmieścić wyjazd pomiędzy wolne dwa dni, które mieliśmy w środku tygodnia. Bardzo polubiliśmy takie spontaniczne wypady. Nie mieliśmy regularnych dni pracy i często nasz “weekend” wypadał właśnie w okolicy środy lub czwartku. A wtedy w odwiedzanych przez nas miejscach próżno wyczekiwać chmar turystów tak popularnych w czasie standardowych dni wolnych.

Dodatkowo za poznawaniem nowych miast w czasie dni pracujących przemawia fakt, że wiele muzeów czy innych atrakcji oferuje możliwość zwiedzania za darmo swoich ekspozycji. I tak było i tym razem, kiedy pojawiliśmy się w Toruniu. Akurat w środy, zwiedzanie oddziałów Muzeum Okręgowego jest bezpłatne.

Gdzie więc się udać, aby dowiedzieć się o mieście i jego mieszkańcach jak najwięcej?

1. Muzeum Etnograficzne

Do Muzeum Etnograficznego udaliśmy się w pierwszej kolejności. Rozpoczynało swoją pracę najszybciej – o godzinie 9:00. Dzięki temu nie musieliśmy bezczynnie włóczyć się po mieście szukając sobie miejsca. Szczególnie, że był środek marca, kiedy temperatury nie były sprzyjające outdoorowym eskapadom. A już na pewno nie o tak wczesnej porze.

Swoją siedzibę Muzeum ma pod numerem 19 przy Wałach gen. Sikorskiego. Dotarcie tam na piechotę z toruńskiego rynku trwa kilka minut. Według nas warto poświęcić godzinkę lub dłużej, by zobaczyć pochodzące z okolicznych regionów budynki o różnym przeznaczeniu.

Szczególnie, jeśli w środy wstęp na teren Muzeum jest bezpłatny. Spacer po Parku Etnograficznym jest jak cofnięcie się w czasie. Ekspozycja może i nie zajmuje wiele miejsca, ale i tak jest co oglądać. Począwszy od budynków mieszkalnych, poprzez zagrody i budynki gospodarcze, na ogromnym wiatraku czy nieco mniejszym młynie kończąc. Do tego dochodzi również bogata ekspozycja poświęcona różnym aspektom życia niegdysiejszych mieszkańców okolicy bliższej lub dalszej – od narodzin aż do śmierci. Nam zwiedzanie zajęło około godziny, ale tylko dlatego, że nie nastawialiśmy się zbytnio na wgłębienie się w tematykę. Zobaczyliśmy park i to nam w zupełności wystarczyło. Myślę, że chcący dowiedzieć się czegoś o ludach zamieszkujących ten region, przejście przez wszystkie punkty zajmie przynajmniej dwa razy tyle czasu, może więcej.

2. Ratusz

Należy do jednych z najważniejszych punktów na liście “must see“, choć nie ze względu na mieszczące się wewnątrz dzieła. Być może okażemy się totalnymi ignorantami jeśli chodzi o sztukę, ale ekspozycja nie powaliła nas na kolana tak jak sam budynek. Ma w sobie magię i niewątpliwe jest perełką na mapie miasta. Aż chce się usiąść naprzeciw którejś ze ścian i po prostu patrzeć. Przynajmniej my odnieśliśmy takie wrażenie.

Ratusz stanowi jedną ze stałych miejscówek studentów Akademii Sztuk Pięknych, których mogliśmy podglądać w czasie pracy nad odtwarzaniem kilkunastu ikon znajdujących się na wystawie. Zapach farby i terpentyny dodało uroku miejscu.

Jeśli jesteście miłośnikami sztuki i lubicie spędzać godziny wśród obrazów czy witraży, to powinniście odwiedzić wystawę, którą Muzeum przygotowało dla swoich gości. Za dodatkową opłatę możecie również wdrapać się na wieżę ratuszową, skąd będziecie mogli oglądnąć panoramę miasta. My zrezygnowaliśmy z tej opcji na rzecz licznych okien, które planowaliśmy okupować w czasie zwiedzania innych miejsc. Drzwi Ratusza otwierają się o godzinie 10:00, co jest doskonałą wiadomością dla osób takie jak my, które starają się w jednym dniu odwiedzić większość obowiązkowych miejsc. Po spędzeniu kilku chwil wśród dzieł malarstwa, skierowaliśmy się do sąsiedniego budynku, gdzie czekała nas prawdziwa odmiana, choć w podobnym tonie.

3. Kamienica pod Gwiazdą

We wschodniej części rynku mieści się kolejny oddział Muzeum Okręgowego. Tym razem, w kilku salach zaprezentowano Zbiory Sztuki Orientu. Warto odwiedzić to miejsce dla samej kolekcji drzeworytów, obrazów czy rzeźb kamiennych.

Ale jeśli sztuka wschodu nie pociąga Was, musicie odwiedzić tą kamienicę dla samego zobaczenia jej piękna. Pochodząca z XIII w. i wielokrotnie przebudowywana, dziś zachwyca kunsztem wykonania. Piękna fasada budynku wyróżnia się na tle innych. Wchodząc do środka można podziwiać masywne kręcone schody, którym towarzyszą posągi Minerwy i leżącego lwa. W rogu naprzeciw tej konstrukcji, w drugiej połowie XIX w. pojawiły się drugie, tym razem żeliwne schody kręcone.

Muzeum zachwyca również ogrodem orientalnym, do którego my niestety się nie dostaliśmy. Widzieliśmy jedynie jego skrawki przez szyby w oknach. Jest to jednak jeden z piękniejszych ogrodów w Toruniu. Jego powierzchnia to ponad 200 m. kw., gdzie przechadzając się wśród zaaranżowanych z niebywałą dbałością o szczegóły roślin, można podziwiać takie gatunki jak sosna drobnokwiatowa, bambusy czy klon palmowy. Po spacerze można odsapnąć w pawilonie herbacianym. W 2013 roku ogród otrzymał I nagrodę w XIV Konkursie Prezydenta Miasta w kategorii “Tereny zielone o powierzchni powyżej 50 m. kw. w miejscach użyteczności publicznej”. To o czymś świadczy…

4. Muzeum Podróżników

Interesując się podróżami nie można ominąć takiego miejsca jak to. I my doskonale o tym wiedzieliśmy. Dlatego zaraz po wyjściu z Kamienicy pod Gwiazdą pośpieszyliśmy na ulicę Franciszkańską.

Muzeum Podróżników należy do Muzeum Okręgowego i podobnie jak pozostałe jego oddziały, tak i ten w środy umożliwia zwiedzanie ekspozycji za darmo. Myślimy jednak, że nawet jeśli przyjechalibyśmy do Torunia w inny dzień, to i tak nie chcielibyśmy sobie tego miejsca odpuścić. Bo jak tutaj nie zobaczyć pamiątek po jednym z największych polskich podróżników jakim był Tony Halik?

Co ciekawe, Muzeum nie powstałoby zapewne, gdyby nie żona Halika, Elżbieta Dzikowska. Przekazała bowiem ponad 800 pamiątek po mężu. Stanowiły one plon z wielu wypraw po świecie, które wspólnie odbyli. I każdego roku dokłada kolejne eksponaty. W ten sposób, w pewnym momencie ilość eksponatów Muzeum rozrosła się do takich rozmiarów, że niewystarczająca okazała się powierzchnia jednej kamienicy. Dlatego też, wykupiono sąsiedni budynek, przystosowano go i odrobinę unowocześniono, by ekspozycja prezentowała się jeszcze lepiej.

W 2013 roku, w 92. rocznicę urodzin Tony’ego Halika oraz w dziesiąty jubileusz funkcjonowania Muzeum, odbyło się uroczyste otwarcie nowej ekspozycji “Pasja podróżowania”.

Już od progu da się wyczuć podróżniczy klimat miejsca. Goście mogą poznać historię odkrywczej ewolucji. Następne sale są już niemal tylko i wyłącznie poświęcone Tony’emu Halikowi i Elżbiecie Dzikowskiej, a dokładniej ich podróżom. Poznaliśmy szczegóły wyprawy przez Amerykę Południową czy Afrykę. Ekspozycja to też liczne fragmenty filmów dokumentalnych, które podróżnik stworzył w czasie pracy dziennikarskiej dla amerykańskiej stacji NBC. To też wiele pamiątek z wypraw samej Dzikowskiej po Azji oraz innych krajach w różnych częściach świata. Zwiedzanie kończy ostatnia sala, poświęcona polskim podróżnikom i odkrywcom.

5. Dom Mikołaja Kopernika

Dziwna sprawa z tym domem Kopernika. Odnieśliśmy wrażenie, że spora część kamienic w Toruniu posiada tabliczkę informującą, że “oto w tych murach mieszkał lub pracował Mikołaj Kopernik”. I już sami nie wiemy, czy w kamienicy przy ulicy Kopernika rzeczywiście żył popularyzator teorii heliocentrycznej czy też nie? Co zabawne, sami twórcy oddziału poświęconego Mikołajowi Kopernikowi tego nie wiedzą. Faktem jest, że rodzina Koperników posiadała w Toruniu kilka nieruchomości i trudno jest stwierdzić, którą uznawała za rzeczywisty dom. Dlatego dla świętego spokoju, Muzeum Okręgowe postanowiło otworzyć umowny Dom Kopernika w jedynym zachowanym do dziś w niemal nienaruszonym zębem czasu i ognia budynku. Dzięki temu wchodząc do środka, można poczuć klimat epoki oraz pochodzić po pomieszczeniach, w których z dużym prawdopodobieństwem dorastał lub pracował Kopernik, dotknąć tych samych sprzętów czy poręczy.

W Domu przejdzie się przez wystawę poświęconą kolejnym etapom życia uczonego, od jego nauki, poprzez pracę jako astronom, prawnik, lekarz, itd. My poznaliśmy historię Kopernika dosyć dobrze we Fromborku, dlatego informacje zawarte na planszach były dla nas raczej odświeżeniem wiadomości.

6. Muzeum Historii Torunia w Domu Eskenów

Potraktowaliśmy to Muzeum trochę po macoszemu. W wielu pozostałych oddziałach, które wcześniej odwiedziliśmy, przewijało się tak dużo historii miasta, że poczuliśmy lekki przesyt informacji. Postanowiliśmy skorzystać tylko z udostępnionego interaktywnego filmu, który przedstawiał na zasadzie kalendarium najważniejsze wydarzenia mające mniejszy lub większy wpływ na miasto. Mieliśmy na wyłączność salę i dostęp do panelu na którym wybierało się kolejne rozdziały z kart historii Torunia. Dzięki temu, poświęcając około pół godziny, mogliśmy nie tylko usiąść i odpocząć po dosyć aktywnie spędzonym dniu, ale jednocześnie także nie przerywać poznawania miasta. Później zauważyliśmy, że wiele z informacji zawartych na filmie powtarzało się na ekspozycji. Tym bardziej ucieszyło nas, że najpierw zapoznaliśmy się z prezentacją, a dopiero później udaliśmy się na zwiedzanie. Dla zmęczonych gonitwą po oddziałach Muzeum Okręgowego film jest doskonałym sposobem na zapoznanie się z historią przy niewielkiej aktywności. Polecam!

Później, przemierzając kolejne piętra Muzeum Historii Torunia mieliśmy możliwość przebrania się za Krzyżaka albo pruskiego dowódcę. Z czego rzecz jasna skorzystaliśmy, trochę zapominając, że lada moment Muzeum skończy swoją pracę. Czym prędzej obeszliśmy pozostałą ekspozycję, zatrzymując się tylko przy tych najbardziej interesujących elementach.

Po wyjściu czuliśmy, że i tak dosyć sporo zobaczyliśmy oraz że dowiedzieliśmy się zadziwiająco dużo, jak na tak krótki czas, spędzony w Muzeum. Nie wiemy, czy warto odwiedzić ten oddział? Tak jak wspomnieliśmy wcześniej – w pozostałych lokacjach przewija się tak wiele razy wątek historyczny Torunia, że z tego konkretnego Muzeum w Domu Eskenów powinni skorzystać przede wszystkim ci, którzy nie mają czasu na bieganie po opisanych wcześniej miejscach. Wyniosą z niego sporą ilość informacji, a się zbytnio nie zmęczą.

7. Żywe Muzeum Piernika

Kończąc aktywny dzień postanowiliśmy spróbować dostać się do Żywego Muzeum Piernika. I nie jest przesadą pisanie, że to Muzeum żyje. Zamiast czytać o historii najpopularniejszych toruńskich wypieków na planszach i oglądać formy w gablotach, postanowiliśmy spróbować swoich sił podczas pracy w piekarni. Okazało się, że na ostatnią dostępną godzinę zwiedzania Muzeum byliśmy jedynymi chętnymi. Dzięki temu z zabawy w piekarzy wynieśliśmy większą ilość pierników, niż miałoby to miejsce przy większej grupie. No i radocha z uczestniczenia w procesie wyrabiania pierników była większa, a opowiadający – pomimo widocznego zmęczenia – byli chyba jacyś bardziej wyluzowani.

Dostaliśmy możliwość przygotowania masy pod ciasto piernikowe. Następnie dowiedzieliśmy się, co trzeba zrobić, aby nadać mu piękną formę, jaką można podziwiać na wielu toruńskich wystawach w kawiarniach czy piekarniach. Przy okazji otrzymaliśmy certyfikaty poświadczające, że odbyliśmy szkolenie na piekarza. I może nie jest to prawomocny dokument, który otworzy nam drzwi do najwybitniejszych cukierni świata, ale mimo to jest fajną pamiątką – nie licząc oczywiście samych pierników. Ekipa pracująca w Muzeum tak genialnie wczuwa się w swoje role, że ani na chwilę nie zapominają gdzie się znajdują. Nawet przekomarzając się między sobą, odbywają performance, by goście nawet na moment nie poczuli się jak w “zwykłym” muzeum. Takie doświadczenia, pomimo, że mocno wyreżyserowane są czymś, co zapamiętuje się na długo. W stu procentach polecamy. Szczególnie, że wstęp nie jest wbrew pozorom taki drogi, a wychodzi się z “darmowymi” pamiątkami w cenie.

8. Krzywa Wieża

Nazajutrz, wypoczęci i gotowi do dalszego zwiedzania udaliśmy się na ulicę Pod Krzywą Wieżą (mało oryginalna nazwa). I już wiadomo, co zastaniemy na miejscu.

Jest to średniowieczna baszta, którą swoją nazwę zawdzięcza znacznemu odchyleniu od pionu o 1,46 m. Pochodzi z XIII w., choć w tamtym czasie była rzecz jasna całkowicie prostym elementem tworzącym zespół murów obronnych Torunia. Początkowo wieża nie posiadała ściany od strony miasta, co w znacznym stopniu ułatwiało wciąganie nań amunicji i innych sprzętów. Los baszty był jednak przesądzony, ponieważ podłoże piaszczysto-gliniaste nie jest najlepszym do ustawiania tak ciężkich budynków. Z biegiem czasu osunęła się w kierunku rzeki zatrzymując się dopiero po natrafieniu na twardsze podłoże. Pięć wieków po jej wybudowaniu, wieża przestała pełnić funkcję obronną i przekształcono ją na karcer dla kobiet, natomiast w XIX w. zaaranżowano w niej kuźnię oraz mieszkanie dla rusznikarza. Do dnia dzisiejszego pełniła wiele innych funkcji, ale obecnie jest siedzibą Toruńskiej Agendy Kulturalnej. Zyskała też miano najbardziej charakterystycznego elementu Starego Miasta.

Ciekawostką jest, że jeśli stanie się pod północną ścianą w taki sposób, by pięty dotykały cegieł, nie jest możliwe utrzymanie równowagi. Sprawdziliśmy – nie da się. Swych sił musieliby spróbować skoczkowie narciarscy, choć nie sądzimy, aby byli bardziej odporni na działanie fizyki.

9. Planetarium, Geodium i Orbitarium

Pokochaliśmy takie miejsca jak te. A będąc w Toruniu, miejscu narodzin Kopernika, nie można nie odwiedzić planetarium. Szczególnie, jeśli dodatkowo jest możliwość zobaczenia czegoś więcej.

Najwcześniej była możliwość oglądnięcia Geodium. Jest to interaktywna wystawa poświęcona Ziemi. Centralne miejsce zajmuje model kuli ziemskiej o średnicy ponad dwóch metrów. Wokół niego ustawiono stanowiska eksperymentalne. Fenomenalnym pomysłem są cztery gabloty, pokazujące kolejne etapy powstawania życia na Ziemi. Po naciśnięciu kilku guzików zobaczyliśmy wybuchający wulkan, rozkwitające życie w oceanie, ruchy lodowców czy wreszcie makietę współczesnej cywilizacji. Niestety tak zafascynowały nas niektóre doświadczenia, że kilka ostatnich musieliśmy odbyć w sprincie, ponieważ czas zwiedzania się skończył.

Natomiast Orbitarium prezentuje przede wszystkim zmniejszony o połowę, a i tak sporej wielkości sondę kosmiczną Cassini, która zbierała informację z Saturna. Wciskając odpowiednie guziki podświetlają się kolejne elementy maszyny. Dzięki temu można poznać szczegóły poszczególnych urządzeń umieszczonych na sondzie. Podobnie jak w Geodium, dookoła rozmieszczono stanowiska doświadczalne. My trafiliśmy akurat na wycieczkę szkolną dzieciaków z podstawówki, które skutecznie ograniczały swobodny dostęp do ekranów czy opisów. Na szczęście na chwilę przed zakończeniem czasu, opuścili salę i mogliśmy w samotności przejść ponownie przez wszystkie stanowiska i wypróbować ich działanie.

Planetarium zachwyca nas zawsze, bez względu na miasto. Dlatego nie byliśmy szczególnie zdziwieni, że i tym razem wyszliśmy z seansu oniemieli z zachwytu. Moglibyśmy siedzieć w nim bez końca wpatrując się w gwiazdy i poznając tajemnice kosmosu.

Wstęp na wszystkie pokazy jest płatny i nie ma dni wstępu za darmo. Niemniej, sądzimy, że warto wybrać się tam w wolnym czasie.

10. Zamek Krzyżacki

Jeśli ktoś kiedyś zapyta nas czy warto zobaczyć ruiny Zamku Krzyżackiego w Toruniu, szczerze odpowiemy, że nie. Byliśmy i był to jedyny zamek, który tylko w minimalnym stopniu nas zainteresował. Być może wrażenia byłyby inne, gdyby było cieplej, a my bylibyśmy bardziej wypoczęci? Nie wiemy, ale osobiście nie wynieśliśmy z tych murów nic, co by nas zachwyciło. Jest to jednak bardzo ważne miejsce, jeśli chodzi o historię.

Ekspozycja rozlokowana wśród ruin zamku szczegółowo opisuje zarówno życie jego mieszkańców, jak również czasy świetności oraz chwile upadków, aż do niechlubnego końca panowania Krzyżaków na tych ziemiach. Pasjonaci historii z pewnością znajdą tutaj coś dla siebie. Wartą zobaczenia jest makieta znajdująca się w piwnicach. Przedstawia zamek w pełnej okazałości, jeszcze jako stojący i funkcjonujący element krajobrazu. Dziwnym pomieszczeniem jest zaaranżowanym tuż przy wyjściu z lochów pokój strachów. Nie będziemy twierdzić, że się nie wystraszyliśmy w kilku momentach, ale totalnie nie rozumiemy tego pomysłu. Może wycieczki szkolne znajdą w tej atrakcji uciechę.

11. Smok toruński

Znalezienie go graniczy z cudem, jeśli dobrze nie zwraca się na okolicę uwagi. Gdyby nie to, że znajduje się za barierką odgradzającą go od chodnika i jezdni, moglibyśmy się założyć, że rozdeptalibyśmy go i nawet byśmy tego nie zauważyli. Smok nie jest tak monumentalny jak ten krakowski, ale ma w sobie to coś. Z pewnością jest uroczy.

Znajduje się tuż przy wyjściu z ulicy Przedzamcze na Szeroką. Leży spokojnie tuż przy murze budynku naprzeciwko MDK-u. Jest to ceramiczna figurka, która ma upamiętnić fakt przybycia smoka do Torunia. I to dwukrotne. Dowodzą tego zeznania dwóch świadków, które pokryły się jeśli chodzi o wygląd stwora pojawiającego się na Podzamczu w 1746 roku.

12. Browar Staromiejski Jan Olbracht

Mieści się przy ulicy Szczytnej i jest jednym z obowiązkowych punktów na mapie miasta, które po prostu trzeba odwiedzić. Na miejscu, na oczach klientów piwowarzy przygotowują trunek, który następnie można skosztować siadając w ogromnych, otwartych beczkach. Klimat miejsca jest tak wciągający, że gdyby nie fakt zbliżającego się końca naszej wycieczki, z pewnością posiedzielibyśmy tam dłużej.

Piwo Jan Olbracht dostępny jest poza Toruniem tylko w kilku miejscach w Polsce. Warto się do tego miasta po niego pofatygować. Prócz klasycznego Pilsa, można spróbować także Śmietanki Toruńskiej czy Olbrachta Piernikowego. Dodatkowo raz w miesiącu oferowane jest specjalne piwo, którego smak jest zawsze inny od poprzedniego.
Warto zabrać ze sobą na pamiątkę kilka buteleczek tego smakowitego trunku. O ile nie spróbujecie na miejscu wszystkich smaków, możecie również zakupić zestawy zawierające kilka różnych odmian piwa. My postanowiliśmy zaopatrzyć się w Jana Olbrachta Piernikowego i nie żałowaliśmy swego wyboru. Jedyne co smuci, to fakt, że piwa dostępne są w małych butelkach 0,33 ml. To stanowczo za mało jak na takie pyszności.

13. Bulwar Filadelfijski

Warto poświęcić chwilę na spacer wzdłuż murów Starego Miasta, które oddzielają je od Wisły. Ilość miejsc siedzących jest raczej ograniczona, szczególnie zimową porą, kiedy nie można za bardzo siadać na gołej ziemi. Niemniej, na kilkunastominutowy spacer nad brzegiem rzeki bulwar nadaje się jak mało który. Szczególnie, jeśli pogoda dopisuje, a słońce powoli chyli się ku zachodowi. Niestety nie starczyło nam czasu na dotarcie na drugi brzeg Wisły, skąd podobno rozciąga się wspaniała panorama na miasto. A już z pewnością widok ten jest jeszcze bardziej zachwycający po zmroku, kiedy wiele budynków oraz same mury są oświetlone. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję odwiedzenia Torunia i ujrzenia tego na własne oczy.

14. Teatr Baj Pomorski

Nie byliśmy w środku, ale z zewnątrz budynek prezentuje się naprawdę bajecznie.

Teatr lalek, który powstał 1 kwietnia 1945 roku zachwyca nietuzinkowym wyglądem. Projekt zakładał, aby współgrał z gotycką architekturą okolicy. Front budynku do złudzenia przypomina otwartą drewnianą szafę wypełnioną rzeźbami bajkowych postaci. Nietuzinkowa bryła budynku przyczyniła się do rozpropagowania teatru w całej Polsce. Spodobała się nie tylko samym widzom, czego dowodzi wzrost zainteresowanych oglądnięciem spektakli. Po zdobyciu nagrody w konkursie organizowanym przez lokalną gazetę, nagrody wręcz posypały się na ręce dyrektora oraz współtwórców projektu. I wcale nas to nie dziwi. Z całą pewnością kiedyś będziemy musieli wrócić do Torunia by oglądnąć spektakl wystawiany na deskach Teatru Baj Pomorski.

A jeśli nie należycie do fanów bajek, to przyjedźcie tutaj tylko po to, by zrobić wielkie oczy na widok Teatru. A gwarantujemy, że nie będziecie mogli się powstrzymać. My trafiliśmy tam przypadkowo. Wam przekażemy adres, byście nie musieli zbyt długo szukać: Piernikarska 9.

15. Sklep “Biedronka” na ulicy Szerokiej

Nie żartujemy. Kiedy tam weszliśmy zdziwiła nas przestrzeń w jakiej sklep był umieszczony. Było tak wąsko, że nie wiedzieliśmy za bardzo jak mamy się poruszać. Szczególnie, że w wielu momentach dnia, kiedy wracaliśmy do niej po kolejny prowiant na dalsze zwiedzanie, ludzi było w niej dosyć sporo. Ale to, co zobaczyliśmy po chwili, w czasie pierwszego odwiedzenia zatkało nas. Pierwszy raz bowiem, widzieliśmy “Biedronkę”, w której na sufitach zamiast kasetonów znajdowały się polichromie, a na ścianach widoczne były (chyba) oryginalne zdobienia. Do dziś jesteśmy w szoku, kiedy pomyślimy, że:

a) “Biedronka” mieści się na dwóch poziomach, na powierzchni każdej około 60×15 m.;
b) któryś konserwator wyraził zgodę na otwarcie “Biedronki” w zabytkowej kamienicy;
c) właściciel tej “Biedronki” nie pokrył ścian klasycznymi kasetonami, zakrywając niepełne już malunki.

Co jeszcze bardziej zadziwiające, ruchome schody, które umożliwiają klientom dotarcie na górny poziom są jedynym udogodnieniem. Z pierwszego piętra trzeba zejść do kas normalnymi schodami. Korzystanie z windy towarowej przez osoby nieuprawnione jest oczywiście zabronione. Takiego cudeńka architektonicznego dawno już nie widzieliśmy. I tym bardziej chcielibyśmy polecić odwiedzenie tego sklepu. Nawet jeśli mielibyście nie zrobić w nim zakupów, to chociaż przejdźcie się po nim. I napiszcie o swoich wrażeniach z tej wycieczki w komentarzu.

Dla zainteresowanych miejscem, które wybraliśmy na sen podpowiemy, że był nim internat Zespołu Szkół Mechanicznych. Mieści się przy ulicy Świętego Józefa i jest naprawdę fajny. Zapłaciliśmy po 18 zł i trafiliśmy akurat na pusty pokój ośmioosobowy. Mogliśmy więc przebierać w łóżkach i wybrać poduszki i kołdry najbardziej nam odpowiadające. Łóżka były mega wygodne, a kuchnia w pełni wyposażona. Jeśli planujecie “low costa” to miejsce jest dla Was. Jedynym mankamentem były hałasujące przez jakiś czas dzieciaki. Niemniej, kiedy człowiek jest zmęczony, wszelkie dźwięki z zewnątrz przestają mieć znaczenie. W stu procentach polecamy. Faktem jest, że internat jest dosyć sporo oddalony od centrum, ale dzięki temu cena jest niższa, a standard jak dla nas – rewelacyjny.

Rzecz jasna, jest to tylko część z wielu atrakcji, które Toruń oferuje. My opisaliśmy tylko te, które osobiście odwiedziliśmy. Jesteśmy świadomi, że jeszcze wiele przed nami. Jeśli macie propozycję miejsc, które warto w Toruniu zobaczyć, koniecznie napiszcie o tym w komentarzu.

Zachęcam Was również do zaobserwowania nas na Facebooku, Instagramie. Udostępnijcie go znajomym, rodzinie, przyjaciołom. Niech wiedzą, że EkstraMisja istnieje i proponuje fajne miejsca do odwiedzania w weekend i nie tylko.