Dysponujecie własnym kamperem, przyczepą lub po prostu namiotem? Noclegi w nich są bardzo często o wiele tańsze od tych klasycznych, w hotelu czy pensjonacie – niekiedy nawet darmowe. Wybierając taką formę wypoczynku warto jednak zadbać o potrzeby inne niż tylko spokojny sen. Nie wszyscy bowiem lubią noclegi na dziko. Dlatego wybór odpowiedniego miejsca jest bardzo ważny. Sprawdźcie jakie campingi odwiedziliśmy na polskim wybrzeżu. Być może któryś przypadnie Wam do gustu i zdecydujecie się wybrać go na miejsce odpoczynku podczas kolejnej eskapady.

Świnoujście – Camping 44 “Relax”

Znajduje się na ulicy Słowackiego 1. Stosunkowo łatwo tam trafić po przyjeździe do miasta. Można tutaj nie tylko rozbić namiot czy zaparkować swój kamper – do wyboru mamy również wyposażone domki. Pole jest raczej zadrzewione więc ci, którzy wolą hamak niż karimatę z pewnością znajdą na niego odpowiednie miejsce. Dodatkowym (choć nie zawsze) atutem jest fakt, że camping znajduje się około 200 m od głównej promenady. Stamtąd zostaje jeszcze kilkadziesiąt kroków do plaży. Te bliskie sąsiedztwo z arterią dla pieszych turystów nie wpływa na nasz odpoczynek. A jeśli się odpowiednio wsłuchamy, być może usłyszymy szum morza.

Jako nieliczny na polskim wybrzeżu, camping działa przez cały rok. Dlatego, jeśli planujemy dłuższy pobyt, warto wybrać ten camping jako bazę wypadową nie tylko do głównej części miasta, ale także do Niemiec czy Szwecji.

Międzyzdroje – Camping 24

“24-ka” to bardzo podobny do “Relaxu” camping. Niewątpliwie ma większy teren, niż jego konkurent. Całość podzielona jest na strefę główną i tą w lesie, gdzie ceny są niższe. W pierwszej części grunt jest przygotowywany, obsiewany trawą i ogólnie bardziej przyjazny. Znajdują się tu też wszystkie atrakcje oraz baza sanitarna. Podczas naszego pobytu brakowało jakiś kuchenek oddanych do użytku gości. Usunięto je całkowicie po kilku kradzieżach podczas których urządzenia znikały w walizkach mieszkańców. Niestety za głupią naturę niektórych ludzi cierpią teraz inni.
W części leśnej podłoże jest nierówne i wystaje dużo korzeni. Jeśli jednak uda nam się znaleźć fajne miejsce – a tego nie brakuje – zaoszczędzimy kilka złotych.

Camping znajduje się na ul. Polnej 36, nieopodal wjazdówki do miasta, ale nie w ścisłym centrum. Od dworca kolejowego dzieli nas lekko ponad kilometr i około pół kilometra do nadmorskiej promenady. Początkowo może się wydawać, że wpadliśmy na porządne odludzie. Jednak po kilku rundach w te i z powrotem dojdziemy do tego, że odległości nie są wcale takie straszne. A mają nawet swoje plusy, chociażby w postaci małej ilości ludzi hałasującej za płotem.

Międzywodzie – Camping “Fraszka”

Jest to pierwszy godny zainteresowania camping, który zobaczycie po przyjeździe do Międzywodzia. Już sama ulica na jakiej jest zlokalizowany – Spokojna – daje do myślenia. Pomimo tego, że leży tuż przy głównej drodze do Świnoujścia, samochodów praktycznie nie słychać. Camping jest malutki, jak wskazuje jego nazwa. Jednak co najważniejsze właściciel nie ma parcia na zagarnięcie jak największej ilości turystów do siebie. Jak przyznał podczas naszej rozmowy, odwiedzają go już stali klienci i rzadko kiedy przyjadą na dłużej jacyś nowi. Zresztą dla stałych bywalców przygotował rabaty. Sam również woli nie przyjmować większej ilości gości, ponieważ nie chce, aby ktoś czekał dłużej na prysznic czy za potrzebą. Nas przyjął dlatego, że byliśmy rowerzystami i nasz namiot nie przyczyniłby się zbytnio do zagracenia pola.

Camping daje możliwość rozbicia namiotów – własnych lub kilku wypożyczonych. Podobnie jest z kamperami. Do wyboru mamy swój, którym przyjechaliśmy lub przyczepę na stałe zaparkowaną na polu.
“Fraszce” brakuje małego zaplecza kuchennego, gdzie można by było ugotować jakiś ciepły posiłek. Jednak jego nieobecność nie przeszkadza tak bardzo, jeśli nie planujemy dłuższych pobytów albo mieszkamy w kamperze.

Niechorze – Camping “Pomona”

Ten rodzinny interes to naprawdę strzał w dziesiątkę. To miejsce jest niepodważalnym dowodem, że pole campingowe może być dobrze zarządzane. Turyści dostają do dyspozycji przygotowane “boksy” dla swoich kamperów lub namiotów, kuchnię w wysokim standardzie i takiej samej klasy sanitariaty. Małym odstraszaczem jest “timer” w prysznicach, gdzie za 3 zł dostajemy 8 minut ciepłej wody. Na zagranicznych lokacjach takie rozwiązanie to norma. U nas – rozwiązanie coraz częściej zyskujące na popularności. Ale jeśli nie planujemy dłuższych pobytów, nie jest to problemem. W końcu można odświeżyć się przy umywalkach, a większą “czyściochę” odstawić na innym polu, podczas kolejnego postoju.

Samo Niechorze nie ma do zaoferowania zbyt wiele, ale lokalizacja pola przy jednej z bardziej głównych ulic – Polna 25 – daje możliwość dotarcia do sporej ilości sklepów. W kilka minut znajdziemy się także pod latarnią lub przy zejściu na plażę.

Dźwirzyno – Camping 88 “Biała Mewa”

Moloch. Ogromne, pięciohektarowe pole campingowe, które według zapewnień pomieści 600 osób. Jeśli czytaliście naszą książkę i relację z wyprawy przez polskie wybrzeże wiecie, że nie wspominamy tego miejsca zbyt dobrze. To prawda – znajdziecie tutaj chyba wszystko czego potrzeba by praktycznie campingu nie opuszczać (chyba, że planujecie plażing i smażing): boisko i place zabaw, świetlicę i salę telewizyjną, bar czy sklep spożywczy. Nad Waszym bezpiecznym wypoczynkiem będzie czuwał sztab ludzi, a nowi goście będą skrupulatnie sprawdzani. Ale… W urlopowym sezonie nie tak łatwo znajdzie się tutaj kawałek ziemi, nawet pod dwuosobowy namiot. Na polu panuje tak naprawdę samowolka, ponieważ nikt nie wyznacza nam miejsca, a mieszkańcy sami decydują ile przestrzeni zajmą. W “Białej Mewie” rządzą kampery. Poza sektorem zarezerwowanym w całości dla członków PFCC ciężko o porządek. Uświadczycie “domy na kółkach” z ogromnym przedsionkiem i dostawką do niego w postaci ogrodzenia z parawanów. Zgadza się – parawany to nie tylko domena polskich plaż. Wydaje się, że brakuje “Mewie” prawdziwego zarządcy, który będzie pilnował, aby żaden klient nie rozpanoszył się na jego polu.

Dźwirzyno to dosyć popularna miejscowość i zawsze znajdzie się rzesza turystów, którzy pojawią się u bram miasta, a co za tym idzie również na tym campingu. My polecamy to pole jako miejsce odpoczynku na jedną, góra dwie noce.

Mielno – Camping “Przy Jamnie”

Pole campingowe znajduje się przy jeziorze Jamno, na ulicy Chrobrego 40. Na dosyć sporym terenie znajdzie się miejsce dla kamperów i namiotów. W ofercie znajdziemy również kilka pokoi do wynajęcia, ale z tego co nam wiadomo trzeba umieć trafić w jego dostępność. Dostajemy do dyspozycji dużą bazę sanitarną, a także nieodpłatny dostęp do kuchni.

Minusem campingu są jego goście. Podobnie jak w całym mieście tak i tutaj dominuje iście imprezowe towarzystwo. Dlatego nie powinniśmy się zdziwić, jeśli nad ranem usłyszymy śpiewy lub kłótnie mocno podchmielonych gości, wracających z jednej z licznych dyskotek. Niedaleko pola znajduje się imprezowe zamczysko Czadomana, więc na wyjątkowo kulturalne usposobienie mieszkańców “Przy Jamnie” też nie ma co liczyć. Właściciel niewiele też wykazuje chęci do ich uspokajania. Woli, by “pobawili się poza polem i dopiero wrócili na nie, niż balowali na miejscu i totalnie wkurzali innych”. Niemniej, można zorganizować sobie tutaj w miarę zadowalający wypoczynek połączony z korzystaniem z okolicznych atrakcji.

Jarosławiec – Ośrodek “Arkadia”

Czy właściciele “Arkadii” wiedzieli już od początku, że to miejsce stanie się istnym eldorado na polskim wybrzeżu? Tego nie wiemy, ale z pewnością nazwa ośrodka jest w pełni adekwatna do zastanych warunków, a nade wszystko również okoliczności przyrody. “Arkadia” mieści się pod adresem: ul. Sosnowa 48 i tutaj również nie będziemy rozczarowani – na całym terenie pełno jest tych drzew. Nie może być nic piękniejszego niż pobudka wśród zapachu żywicy i drewna.

Do tego dochodzi również niska cena za pobyt, wysoki standard sanitariatów i zaplecza kuchennego. Dla łaknących większych wygód niż tych oferowanych przez własny namiot, czekają domki letniskowe i pokoje. A jeśli wolimy pogrążyć się w totalnym lenistwie, możemy również wykupić posiłki. Na terenie ośrodka znajduje się także świetlica, boisko, plac zabaw dla dzieci i sklep spożywczy.

Rowy – Camping “Wygoda”

Wbrew temu co właściciel napisał na stronie internetowej campingu, z profesjonalizmem te pole ma raczej niewiele wspólnego. Na standardowej wielkości przydomowym ogrodzie zorganizowano kilka miejsc pod kampery i namioty. Jest ciasno – trzeba to przyznać. Panuje tutaj jednak rodzinna atmosfera i widać, że znaczna część gości to stali bywalcy.

Sanitariaty są naprawdę szokująco zadbane biorąc pod uwagę, że w przypadku turystów z namiotem płacimy tylko za osobę – reszta jest gratis. “Wygoda” posiada własne namioty i w pełni wyposażone kampery, które można wynająć za dodatkową opłatą. Na tym niewielkim terenie znajduje się również plac zabaw dla najmłodszych.

Camping ten nadaje się na krótki postój, jedno- góra dwudniowy. Później zaczyna nam przeszkadzać ciasnota.

Izbica – Baza Turystyczna “Familia”

Jeśli ktoś woli uniknąć zadeptania przez gromady turystów w Łebie, może wybrać na nocleg Izbicę. Pod numerem 44 znajdzie bowiem spokojne i praktycznie bezludne pole namiotowe. A jeśli kawałek tkaniny nad głową to za mało, może się zdecydować na jeden z czterech domków lub pięciu pokoi.

Wydaje się, że “Familia” jest tak naprawdę centrum Izbicy, gdzie miejscowi spotykają się przy piwku. Nawet właściciel przywita was lekko podchmielony. Mimo tych niewielkich libacji w pobliżu, pole campingowe jest ciche i da się na nim dłużej wypocząć. Mieści się kilkaset metrów od jeziora Łebsko, więc można urządzić sobie spacerek nad jego brzegiem.
Na polu możemy zjeść coś przygotowanego samodzielnie w kuchni lub zdać się na umiejętności kulinarne właścicieli. Z pyszną gulaszową w dłoni można rozsiąść się przed ogromnym telewizorem albo zjeść kiełbaskę przy ognisku z innymi gośćmi campingu. Dodatkowo – jeśli czystość nieba na to pozwoli – można oglądać rozgwieżdżone niebo, ponieważ w nocy pali się tu niewiele lampek. Daje to niezapomniane wrażenia i pozwala się totalnie wyluzować.

Trzeba tylko uważać na tajemniczego zwierza, który grasuje po polu i pod osłoną nocy potrafi wykraść kilka pędów kiełbasy z sakwy. Warto takie nęcące smakołyki schować w namiocie, a nie zostawiać w przedsionku.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Pierwsza wyprawa rowerowa? Odbyliśmy ją na polskim wybrzeżu. Dwa rowery – jeden za 300, drugi za 700 złotych. Do tego szmaciane sakwy. I dużo pozytywnej energii, której pokłady pozwoliły przejechać nie tylko wzdłuż linii brzegowej Bałtyku, ale zapuścić się jeszcze dalej, na Mazury. To była niezapomniana przygoda, która zmieniła nasze spojrzenie na podróże. Pokazała nam, że można udać się dalej na dłużej i zobaczyć jeszcze więcej. Nic później nie było takie samo. Na blogu znajdziecie tekst o tym jak doszliśmy do momentu, gdy zapakowaliśmy sakwy na rowery i ruszyliśmy przed siebie. www.ekstramisja.pl #motywacja #rower #sakwy #rowerowa #wyprawa #Bałtyk #morze #polska #wybrzeże #lato #wakacje #blog #vlog #dziewczynanarowerze #chłopaknarowerze #pierwszyraz

Post udostępniony przez EkstraMisja.pl (@ekstramisja.pl)

Łeba – Camping “Marco Polo”

Kolejny duży camping. Jednak co poradzić, kiedy samo miasteczko jest po brzegi wypełnione turystami? Trzeba gdzieś wszystkich tych ludzi pomieścić.

“Marco Polo” posiada apartamenty i domki letniskowe do wynajęcia, a także wydzielone stanowiska pod namioty i kampery. Całość jest super zadbana i pomimo licznych mieszkańców da się tutaj wypocząć przez kilka dni. W cenie pobytu wliczone są wyremontowane sanitariaty oraz aneks kuchenny. Dodatkowo istnieje możliwość skorzystania z pralki. Co ważne, można w recepcji podładować swoje urządzenia bez ponoszenia dodatkowych kosztów.

Camping znajduje się przy ulicy Wspólnej pod numerem 6. W pobliżu znajduje się dworzec kolejowy, główna ulica prowadząca do ścisłego centrum i… baza dla pojazdów Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Jeśli wybierzemy na nocleg wschodnią część pola, pierwsze godziny pobytu mogą być nieprzyjemne. Nie da się ukryć, że zapachy unoszące się zza płotu nie nastrajają pozytywnie. Jednak po jakimś czasie da się do tego przyzwyczaić, jak to ma miejsce w przypadku wakacji na wsi – przestajemy w końcu czuć te czy inne zapachy.

Camping jest doskonałym miejscem na zorganizowanie bazy wypadowej na Wydmę Łącką, czy nad jeziora Łebsko lub Sarbskie. Sąsiedztwo z Słowińskim Parkiem Narodowym daje też możliwość na aktywny wypoczynek na łonie natury, z dala od zgiełku miasta.

Jastrzębia Góra – Camping “Na Rufie”

Właściciel nie prowadzi strony internetowej, więc trudno nam odesłać was do jego oferty. Niemniej, pole istnieje i można je znaleźć pod adresem: Pendereckiego 1.

Na miejscu nie ma luksusów. Kilka na stałe zaparkowanych przyczep campingowych do wynajęcia oraz miejsce na kilka namiotów. Do tego całkiem normalne sanitariaty. Niestety teren jest sporo nachylony, więc znalezienie miejsca pod namiot nie jest takie łatwe – chyba, że mamy antypoślizgowe śpiwory. Dodatkowo na tym terenie funkcjonuje również parking całodobowy. Jeśli nikomu to nie przeszkadza, to warto skorzystać bo jest niedrogo. Pole jako alternatywa dla tych zatłoczonych i drogich we Władysławowie nadaje się idealnie.

Atutem tego miejsca jest fakt, że przechodząc przez ulicę dochodzimy niemal od razu do zejścia na plażę. Idąc w lewo w kilka minut znajdziemy się w centrum miasteczka i na głównym deptaku. Natomiast wybierając przeciwny kierunek dojdziemy w końcu do latarni w Rozewiu.

Hel – Camping “Helkamp”

Ostatnie pole kempingowe na Półwyspie Helskim. Dalej jest już tylko las z bunkrami, plaża i morze. Camping jest dosyć duży. Posiada przestronną świetlicę, bufet i mini sklep spożywczy w jednym. Mamy również możliwość skorzystania z porządnie wyposażonej kuchni, kilku pralek i sporej ilości pryszniców.

Na “Helkamp” panuje duży ruch. Całe szczęście nie brakuje miejsca, choć trzeba umieć szukać. Kampery mają swój kąt, namioty swój. Dzięki temu unikniemy walki o miejsce jakiego doświadczylibyście w Dźwirzynie. W pobliżu campingu znajdują się liczne punkty gastronomiczne, kilka zejść na plażę oraz polecana do odwiedzenia ostoja ptaków na najbardziej wysuniętym miejscu Półwyspu. Spacerkiem, po kilku minutach dotrzemy również do ścisłego centrum Helu, gdzie czekają na nas kolejne atrakcje – fokarium, port, Muzeum Rybołówstwa.

Sopot – Camping “Sopot 34”

Cały “Sopot 34” – mieszczący się przy ul. Bitwy pod Płowcami 55 – wydaje się być bardzo młodym w swojej działalności campingiem. Gdy byliśmy tam panowała trochę surowa atmosfera – jakby stan deweloperski, dopiero niedawno oddany do użytku. O ile część przeznaczona tylko dla kamperów jest była zalesiona, o tyle sektor namiotowy pozostał łysy. Otaczał go jeszcze więcej domów na kółkach i kilka holenderek. Po tym co widać na stronie internetowej ośrodka, “Sopot 34” ma dość rozbudowaną ofertę i zorganizował się.

Ogólnie Sopot nie wywarł na nas zbyt pozytywnego wrażenia. Może między innymi dlatego również pole kempingowe nie przypadło nam wtedy do gustu? Niemniej, jeśli komuś zależy na mieszkaniu tuż przy plaży, w niemal europejskim standardzie to dobrze trafił. Osobiście uważamy, że chcąc zamieszkać w Trójmieście lepiej wybrać Gdańsk. Unikniemy wtedy całego tego “lansu”, jak również bardzo wysokiej opłaty klimatycznej. Wystarczy pojechać kawałek dalej i dopłacamy do “zdrowego powietrza” nie ponad 4 złote za osobę, ale zaledwie 2.

Jednak co pozytywne na tym sopockim campingu to fakt, że łazienki b yły super zadbane – najwyraźniej nie miały jeszcze szansy się zepsuć i zapaskudzić. Na terenie “34-ki” znajdziemy jeszcze dwa food trucki oferujące pizzę i sandwich’e.

Gdańsk – Camping 218 “Stogi”

Jeśli nie zależy wam na mieszkaniu w ścisłym centrum Gdańska, a 20-minutowa jazda tramwajem to nie problem, wybierzcie “Stogi” na Wydmach 9.

Ten położony tuż przy plaży, w nadbrzeżnym lesie camping to doskonały sposób na tani nocleg. Pomimo tego, że wielkością dorównuje największym polom, które opisaliśmy powyżej, nie czuć tutaj tej ilości ludzi. Jeśli trafnie wybierze się miejsce pod namiot lub kampera, można szczerze powiedzieć, że ma się totalny spokój i ciszę. My wybraliśmy miejscówkę przy samym płocie, w głębi pola, dzięki temu mogliśmy odpocząć od innych ludzi. Ogólnie teren jest tak zróżnicowany, że bardzo łatwo się tam ukryć przed resztą mieszkańców.

Na “Stogach” znajdziemy potężnie rozwiniętą bazę gastronomiczną, sanitarną i przyzwoitą kuchnię w altance. Nie zabrakło też świetlicy oraz kilku placów zabaw. Tutaj można spokojnie spędzić kilka dni i nawet nie zaglądać do miasta.

Gdańsk – Camping 114 “Przy Wydmach”

Camping znajduje się naprzeciwko “218-stki”. Ośrodek jest ogromny, ale być może ze względu na odległość od centrum i obecność konkurencji z trochę lepszym zapleczem sanitarno-kuchennym nie panuje tutaj taki ruch jak na “Stogach”. Nie da się ukryć, że bardzo łatwo jest znaleźć miejsce i to nie tylko dla namiotu. Część campingu zajmuje coś w rodzaju osiedla większych budynków, gdzie najpewniej przyjmuje się kolonie i bardziej wymagających gości. Kampery również znajdą miejsce dla siebie. W “Przy Wydmach” znajduje się obszerna jadalnia, gdzie można wykupić wyżywienie. A jeśli komuś zbyt domowa kuchnia nie odpowiada, zawsze może wybrać się do położonego nieopodal grill pubu, gdzie zje zapiekanki czy pieczoną kiełbasę.

Ofertę zamykają liczne pawilony sanitarne, ale stanowczo brakuje wśród nich aneksów kuchennych, gdzie można byłoby przygotować coś do zjedzenia we własnym zakresie. Jeśli jednak mamy własny kamper lub kuchenkę, problem staje się znikomy.

Piaski – Camping przy ulicy Piaskowej 6

Rzekomo miało to być ostatnie pole namiotowe na Mierzei Wiślanej. W rzeczywistości znajdzie się jeszcze kilka pól, które bardziej zasługują na ten tytuł – a w szczególności OW “Piaski Club”, za którym nie ma już żadnych zabudowań. Tak, czy inaczej my spaliśmy właśnie na tym polu i raczej nie ma znaczenia, czy jest ostatnie czy pierwsze.

Samo określenie tego miejsca campingiem jest raczej przesadą. Jest to raczej podwórko przerobione na potrzeby biznesu, gdzie królują postawione na stałe przyczepy campingowe. Znajdzie się również kilka pokoi w przybudówce i miejsce na kilka namiotów. Jest ciasno, ale jakoś tak rodzinnie. Widać, że wczasowicze przyjeżdżający na to pole to stali bywalcy. Sami właściciele są bardzo mili i służą pomocą, a to sprawia, że pobyt tam jest jeszcze bardziej udany.

Jedynym mankamentem tego miejsca jest opłata za prysznic. Jednorazowo musieliśmy zapłacić 5 zł i choć określonego limitu czasowego nie mamy, to – jak twierdzi właścicielka – “przyzwoitość nakazuje nie korzystać z niego dłużej niż 15 minut”.

W pobliżu pola znajdziemy również kilka sklepów, dzięki czemu wytrwamy dłuższy pobyt.

Mam nadzieję, że chociaż część zawartych tu informacji przyczyni się do zaplanowania udanego wyjazdu. Jak zapewne zauważyliście, skupiliśmy się tym razem na campingach i polach namiotowych, ponieważ rzadko korzystamy z innych opcji noclegowych. Od kiedy posiadamy własnego mini vana przerobionego na kampera, staramy się ograniczyć noclegi do tych na dziko. Jednak celowo pod nazwami prawie wszystkich kwater kryją się linki do ich stron internetowych. Nie wszystkim będzie odpowiadać nocleg poza wyznaczonymi do tego miejscami. Oferta wielu pól obejmuje nie tylko kampery i namioty, ale także apartamenty, pokoje czy domki. Warto wiec wejść na interesujący camping i sprawdzić szczegółowo czy przygotowana baza spełnia oczekiwania.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Uwielbiamy kontakt z naturą. A najlepiej, gdy nic i nikt nie zakłóca odbioru otaczających nas szumów drzew, śpiewów ptaków czy świstów wiatru między trawami. Szczególnie teraz, w czasach zarazy, gdy #zostańwdomu stało się takie popularne. Wyjeżdżamy pod miasto, zostawiamy za sobą ludzi, odrywamy się od wszędobylskiej informacji o wirusach i zatapiamy się w otaczającej nas przyrodzie. Pamiętajcie, że racjonalne podchodzenie do zagrożenia to podstawa. Jeśli tak jak my pragniecie kontaktu z naturą, wybierajcie miejsca w których macie pewność, że nie spotkacie innych, obcych ludzi. Tylko taki sposób jest bezpieczny i daje możliwość wytchnienia od bolączek tego świata. @ekstramisja.pl #microcampervan #microcamper #minivancamper #nature #sunnyday #campergirl #campervan #minivan #camperlife #vanlife #camperlifestyle

Post udostępniony przez EkstraMisja.pl (@ekstramisja.pl)

Tych, którzy dotychczas mieszkali podczas wyjazdów w hotelach czy w agroturystyce, zachęcam do skorzystania z kamperów, przyczep czy namiotu (lub ze składanej kanapy swojego samochodu). Czasami – jeśli rzecz jasna nie przeszkadzają Wam nieco gorsze warunki – oszczędzając na noclegu, da się wydłużyć ogólnie wyjazd i zobaczyć więcej atrakcji. Zaoszczędzone pieniądze możecie również przeznaczyć na inne potrzeby. Polecamy spróbować!

Jeśli ta recenzja się wam spodobała lub po prostu lubicie to co robimy, zostawcie komentarz. A jeżeli macie totalnie inne zdanie na temat poszczególnych campingów, albo chcielibyście dopisać do tej “bazy” jakieś jeszcze miejsce, to… również zostawcie komentarz. Może uda nam się wspólnie stworzyć coś co przyda się innym.