2020

Pamiętny rok 2020 przewrócił naszą rzeczywistość do góry nogami. Zresztą nie tylko nam. Pandemia, która czaiła się na horyzoncie pod koniec 2019 roku skutecznie rozlała się po świecie. Uziemiła wszystko i wszystkich. Kolejne kraje wprowadzały coraz to nowsze i jeszcze dotkliwsze restrykcje. Zamykały się bary, sklepy i co gorsza – granice państw. Wiedzieliśmy już, że w najbliższym czasie nie wyjedziemy nigdzie. Wisiała nad nami groźba wprowadzenia stanu wyjątkowego i zakazy przemieszczania się. Media oraz osoby w social mediach skutecznie siały panikę, której my sami nieco się poddaliśmy.

Ciągi logistyczne i łańcuchy dostaw przerwały się ze względu na zachorowania wśród osób pracujących w różnych sektorach przemysłu. Popadaliśmy w coraz większe szaleństwo związane z pracą w jednym miejscu przez tak długi czas, a dodatkowo niewiadoma co do jutra związana z rozprzestrzenianiem się zarazy nas dobijała. Fabryka w której pracowaliśmy już ponad rok ogłosiła w końcu przestój. Mieliśmy mieć wolne. To był dla nas prezent od losu. Wreszcie mogliśmy pozwolić sobie na wyjazdy. Był tylko jeden problem – wprowadzone restrykcje zabraniały nawet wyjazdu do lasu.

Kryjąc się jak bandyci wyjeżdżaliśmy raz po raz na krótkie wycieczki po okolicy. I zastanawialiśmy się jak długo utrzyma się ta sytuacja i kiedy w końcu będziemy mogli wyjechać na dłużej.

Wyprawa po Polsce

Minęły kolejne miesiące i nadszedł sierpień. To czas, kiedy fabryka w której pracowaliśmy zamykała swe podwoje i ogłaszała wakacyjny przestój. Wiedzieliśmy, że o zagranicznych wojażach nie ma co myśleć. Dlatego zdecydowaliśmy się na wyprawę po Polsce.

Osiemnaście dni sierpnia 2020 roku postanowiliśmy przeznaczyć na ostateczne testy naszego samochodu. Do tej pory, gdy podróżowaliśmy głównie „wokół komina” Bombel spisywał się całkiem nieźle. Stwierdziliśmy, że takie krótkie wycieczki nie oddadzą tego, czego doświadczać będziemy kiedy wyruszymy już w długą trasę. Na mikro wyprawach ciężko jest przecież sprawdzić, czy środek lokomocji wytrzyma trudy codziennej jazdy? I czy zabudowane przez nas wnętrze spełnia nasze oczekiwania.

Aby przeprowadzić próbę wybraliśmy zróżnicowaną trasę przez centralną i wschodnią Polskę. Znamy te tereny z rowerowych wyjazdów, takich jak majówkowa rowerowa wycieczka z Gdyni do Torunia czy prawie dwumiesięczna wyprawa przez Green Velo. Wiemy, że znacznie łatwiej tam o noclegi na dziko, a i same tereny są znacznie ładniejsze i bardziej malownicze. Zależało nam na odpoczynku od zgiełku metropolii czy pędu fundowanego nam każdego dnia.

Do tej pory znaczną część budżetu każdej z krótkiej podróży czy kilkumiesięcznej wyprawy pochłaniały noclegi. Szczególnie zauważyliśmy to właśnie w czasie drogi z Polski do Grecji i z powrotem, gdy dopadła nas strefa Euro. Trudno było wtedy utrzymać się z dziennym budżetem na wyznaczonym poziomie. Za dach nad głową musieliśmy płacić niekiedy ponad 100 złotych. Nasz dom na kółkach miał to zmienić. I udało się!

Więcej o tej podróży przeczytacie w podsumowaniu wyjazdu.